Polsat kontra terminarz siatkarskiej ekstraklasy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Sobotnie spotkanie PlusLigi Kobiet pomiędzy Farmutilem Piła a Muszynianką Muszyna rozstrzygnęło, która z drużyn awansowała do finału play off. Fascynujący mecz zakończył się wygraną Muszynianki, chociaż Farmutil miał pięć piłek meczowych. Mecz ten niestety nie był transmitowany przez telewizję Polsat Sport, z powodu zaplanowanych już od dawna transmisji z Final Four Ligi Mistrzów w Pradze.

W tym artykule dowiesz się o:

Na weekend Polsat Sport już od dawna miał zaplanowane transmisje z meczów Final Four Ligi Mistrzów. Ostateczny termin półfinału pomiędzy Farmutilem a Muszynianką został ustalony stosunkowo niedawno. - Terminarz to najsłabsza część planowania rozgrywek siatkarskich - mówi Marian Kmita, dyrektor ds. sportu w Polsacie. Telewizja w sezonie zasadniczym pokazała ponad 70 spotkań z siatkarskiej ekstraklasy, jednak gdyby doszło do piątego spotkania pomiędzy Farmutilem a Muszynianką Polsat też nie wysłałby tam swojej ekipy, ponieważ w tym terminie jest zaplanowana transmisja ze spotkania ZAKSA - Resovia. - - mówi szef PlusLigi i PlusLigi Kobiet Artur Popko.

Jak mówi Kmita, jego stacja miała duże szczęście, że ćwierćfinał pomiędzy AZS UWM Olsztyn a Jastrzębskim Węglem rozstrzygnął się we wtorek w dramatycznym spotkaniu. - Jakbyśmy wyglądali przed widzami, gdyby trzeba było grać czwarte spotkanie, a my nie moglibyśmy go pokazać? Winiono by nas, a nie ligę - mówi Kmita. W środę Polsat od dawna miał zaplanowaną transmisję z ekstraklasy piłkarzy ręcznych.

Siatkarze AZS UWM Olsztyn musieli swoje mecze rozgrywać w tygodniu, ponieważ w weekend w Hali Urania odbywały się targi. Inne zespoły również borykają się z podobnymi problemami. - Umowy, jakie mają kluby z właścicielami hal, są słabe. Jakiekolwiek targi czy nawet lokalne wesele jest w stanie wypchnąć mecz ćwierćfinałowy poważnej ligi - podkreśla szef sportu w Polsacie.

Inne podejście prezentuje Artur Popko, zdaniem którego bałagan w terminarzu jest wywołany właśnie transmisjami telewizyjnymi. - Wierzyć mi się nie chce, że szef sportu w Polsacie narzeka, bo wszystkie terminy dogadujemy z nimi. Ustaliliśmy też, by grać jak najwięcej w środku tygodnia, bo stacja chciała pokazać wszystkie turnieje Final Four w pucharach. Poza tym hale należą do miast i kluby muszą się dostosować - mówi na łamach Gazety Wyborczej.

- Niedopuszczalne jest tłumaczenie, że ten dziwny terminarz stworzony jest pod telewizję - ripostuje Kmita. - Bardzo często jesteśmy pod ścianą i tylko dzięki naszej dobrej woli większość z decydujących meczów ukazuje się na antenie - podkreśla.

Źródło artykułu: