Damian Baliński najlepszym dowodem na to, że żużel i sztuki walki idą w parze

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Damian Baliński
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Damian Baliński
zdjęcie autora artykułu

W żużlu mamy wielu trenerów sportów walki. Efekty ich współpracy z panami pędzącymi na motocyklach przechodzą najśmielsze wyobrażenia. Eksperci mówią, że już Damian Baliński pokazał, że kickboxing i żużel chodzą w parze.

Trenerzy sportów walki, głównie od kick-boxingu i MMA, choć nie tylko, święcą w żużlu prawdziwe triumfy. Mariusz Cieśliński kiedyś prowadził do medali Jarosława Hampela, a teraz z dobrym skutkiem współpracuje z Maciejem Janowskim. Tomasz Skrzypek sprowadził na dobrą drogę Piotra Pawlickiego. Przykłady można mnożyć.

O tym, że żużel i sporty walki idą w parze przekonał nas lata temu Damian Baliński. - Wychowanek Unii Leszno był jednym z pierwszych zawodników, którzy pokazali, jak bardzo sztuki walki przydają się w żużlu - komentuje Wojciech Dankiewicz, żużlowy menedżer. - To dało mu zwinność i gibkość. Po upadkach, niczym kot, spadał zawsze na cztery łapy i unikał groźnych kontuzji. Nie raz widziałem, jak wysoko potrafi Baliński unieść nogę. Zdaje się, że on nawet w jakiś zawodach sztuk walki startował. To na pewno najlepszy kickbokser wśród żużlowców.

O tym, że Baliński potrafi podnieść nogę i kopnąć przekonał się swego czasu boleśnie Tomasz Jędrzejak. W 2014 roku, w meczu PGE Ekstraligi pomiędzy Unią Leszno i Spartą Wrocław, Baliński przejeżdżając na prostej obok Jędrzejaka postraszył rywala. Wysoko uniósł nogę i kopnął go. Jednak takich popisów rodem z przeróżnych sztuk walki mieliśmy w żużlu zdecydowanie więcej.

Wróćmy jednak do sedna, czyli do odpowiedzi na pytanie, dlaczego trenerzy sportów walki sprawdzają się tak znakomicie w żużlu? - W obu dyscyplinach jest bardzo duży poziom stresu i niebezpieczeństwo - zauważa Skrzypek. - Sztuki walki i żużel są wyjątkowe, bo nikt normalny nie jeździ 120 na godzinę bez hamulców i nikt normalny nie leje się po mordzie. Żużlowcy i zawodnicy sportów walki mają podobny układ nerwowy.

Także Dankiewicz mówi, że ekstrema się przyciągają. - Poza tym, tak żużel, jak i sporty walki, wymagają od zawodnika wytrzymałości i refleksu. Scenariusz meczu żużlowego i walki jest ten sam. Krótka chwila napięcia, potem rozprężenie i szybkie przygotowanie do kolejnego starcia. Wszystko na maksymalnym skupieniu, bo chwila nieuwagi może sprawić, że człowiek dostanie w dziób, albo wyląduje w płocie. Dzięki obcowaniu z trenerami sztuk walki, żużlowcy zyskują też wszystko to, co pomaga im uodpornić się na upadki. To działa.

ZOBACZ WIDEO Do Łodzi przyjechał wielki talent. Wszystkim opadły szczęki

Źródło artykułu: