Żużel. Peter Kildemand wraca do dobrego ścigania. Wybrzeże odzyskało Duńczyka dla żużla?

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Peter Kildemand na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Peter Kildemand na prowadzeniu
zdjęcie autora artykułu

Ostatnie lata dla Petera Kildemanda były drogą przez mękę. Duńczyk z roku na rok spisywał się coraz gorzej, irytował swoją postawą wielu kibiców. Inauguracja w Zdunek Wybrzeżu była jednak w jego wykonaniu bardzo optymistyczna.

Peter Kildemand względnie niedawno potrafił wygrywać nawet turniej Grand Prix. Wszystko wyglądało bardzo dobrze, Duńczyk już nawet nie pukał do wielkiego żużla, ale w nim był. Ta sytuacja trwała do 2015 roku. Dwa sezony w barwach Unii Leszno oraz kolejne w Unii Tarnów i w Stali Gorzów były jeszcze gorsze, w 2019 roku jego średnia biegowa 0,979 spowodowała, że nikt z PGE Ekstraligi nie zdecydował się na podpisanie z nim kontraktu.

Zawodnik zdecydował się odejść do pierwszoligowego Zdunek Wybrzeża, gdzie jednak nie podpisał kontraktu w charakterze gwiazdy. Podobnie jak inni, musi walczyć o skład. Początek jest optymistyczny, choć pierwszy bieg w nowych barwach nie zakończył się sukcesem. - Oczywiście nie jestem z siebie w pełni zadowolony, a nawet po części rozczarowany moim występem podczas meczu w Gdańsku. Zawsze dobrze jest mieć za sobą pierwsze spotkanie, które zawsze generuje sporo nerwów - powiedział Peter Kildemand.

- Ja czułem się dobrze na motocyklu i gdy mi wychodziły biegi, wyglądało to naprawdę dobrze. Wiem, że popełniałem błędy choćby w piętnastym biegu. Gdy wiem gdzie leży problem, jestem zadowolony. Mogłem zdobyć więcej punktów, ale za mną początek sezonu i jestem optymistą - dodał zawodnik w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarze z A klasy mogą się poczuć jak w Ekstraklasie. Nowa szatnia robi wrażenie!

Duńczyk zaimponował przede wszystkim w siódmym wyścigu spotkania, gdy jednym atakiem pokonał na dystansie Petera Ljunga i Mateusza Cierniaka. Ten wyścig na moment odmienił losy spotkania, a Peter Kildemand mógł znów poczuć smak zwycięstwa. - Zawsze fajnie jest gdy czujesz że wszystko idzie dobrze i jesteś szybki na trasie. To było naprawdę fajne ściganie. Zawsze największym plusem jest wygranie startu, jednak na każdym torze można też mijać na trasie. Tamta akcja była świetna i mogę być z niej zadowolony, choć najważniejsze jest to, że przegraliśmy - przyznał.

W kolejnych biegach Peter Kildemand znów jechał doskonale. Dwukrotnie wraz z kolegami wygrywał podwójnie, nie dawał jakichkolwiek oznak, że przez cztery ostatnie lata mógłby kogokolwiek irytować swoją postawą. Co prawda w piętnastym wyścigu przyjechał trzeci i nie zdołał wraz z Krystianem Pieszczkiem wyciągnąć wyniku, jednak nad morzem mogą być optymistami w kontekście jazdy tego żużlowca w czerwono-biało-niebieskich barwach. ­­­ Czytaj także: Żupiński pojechał najlepszy mecz w karierze Wielki Cierniak i fura szczęścia tarnowian. Unia wywiozła komplet punktów z Gdańska

Źródło artykułu: