League of Legends. LEC. "Jankos" znowu mistrzem! G2 Esports wciąż poza zasięgiem Europy

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Michał Konkol/RIOT Games / Na zdjęciu: Marcin 'Jankos' Jankowski
Materiały prasowe / Michał Konkol/RIOT Games / Na zdjęciu: Marcin 'Jankos' Jankowski
zdjęcie autora artykułu

To miał być najbardziej zacięty finał od lat. Nic bardziej mylnego. Gdy przychodzi do kluczowych starć Marcin "Jankos" Jankowski i jego G2 Esports wciąż nie mają sobie równych na Starym Kontynencie.

Trzeci, kluczowy, draft. Fnatic przyparte do muru, przegrywające 0:2. Pierwszym wyborem "Pomarańczowych" zostaje Azir. Postać, choć bardzo silna, rzadko wybierana jest jako pierwsza.

W psychice Fnatic za bardzo jednak odcisnęły się dwa fenomenalne pokazy umiejętności "Perkza" na tym championie. Wyniki 8/1/4 i 4/0/9 mówią same za siebie.

Na decydujący pojedynek to FNC chciało mieć po swojej stronie tę śmiercionośną broń. I początkowo wydawało się, że był to strzał w "10". Nawet pomimo tego, że G2 było na to gotowe, od razu wybierając kontrę w postaci Corkiego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: lata lecą, a Tomasz Kuszczak wciąż imponuje formą. Potrafiłbyś tak zrobić?

"Nemesis" bowiem świetnie wszedł w trzecią mapę szybko zgarniając trzy eliminacje. Problem w tym, że do poziomu midlanera nie dobiła reszta zespołu. Kolejną bardzo słabą grę w serii zanotował "Bwipo", który był niszczony przez "Wundera". Słabo wyglądała również dolna aleja. Tak naprawdę jedynym, który starał się wspomóc "Nemesisa" był "Selfmade".

Im dłużej trwała rozgrywka, tym bardziej widoczna była jednak dominacja G2. "Jankos" i spółka dużo lepiej wyglądali zwłaszcza w teamfightach. Fnatic, które we wcześniejszych rundach imponowało, w meczu na G2 wyglądało na całkowicie zagubione. W efekcie po 34 minutach trzeciej mapy to "Samurajowie" mogli cieszyć się z triumfu. Ten jednak, ze względu na panującą pandemię koronawirusa, zamiast przed tysiącami fanów świętowali w swoim gaming housie.

I tak naprawdę jedynie trzecia mapa była godna miana finału. Na dwóch pierwszych bowiem Fnatic zostało całkowicie zdeklasowane. G2 kolejny raz pokazało, że choć czasem potrafi nieoczekiwanie przegrać na słabszych rywali, to gdy przychodzi do kluczowych starć, wrzuca wyższy bieg, a wówczas nikt w Europie nie jest w stanie się mu przeciwstawić.

Dla organizacji uformowanej przez "Ocelote'a" było to trzecie mistrzostwo Europy z rzędu, a także siódme w historii. Tym samym wyrównali rekord Fnatic. Nikt nigdy nie wygrywał europejskiego czempionatu częściej. Teraz przed nimi wyjazd na MSI, gdzie będą bronić wywalczonego rok temu trofeum.

G2 Esports 3:0 Fnatic 

G2 Esports: Martin "Wunder" Hansen, Marcin "Jankos" JankowskiLuka "Perkz" Perković, Rasmus "Caps" Winther, Mihael "Mikyx" Mehle

Fnatic: Gabriel "Bwipo" Rau, Oskar "Selfmade" Boderek, Tim "Nemesis" Lipovsek, Martin "Rekkles" Larsson, Zdravets "Hylissang" Iliev Galabov

Czytaj także:Koronawirus. Esport nie narzeka na pandemię. Wirtualne zmagania biją rekordyLeague of Legends. LEC. Rewanż G2 udany, jednak gra wciąż daleka od ideału

Źródło artykułu: