Katastrofa Ferrari w GP Monako. Pozbawili własnego kierowcy zwycięstwa

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Sergio Perez
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Sergio Perez
zdjęcie autora artykułu

Najpierw długie oczekiwanie na start GP Monako ze względu na ulewny deszcz, a następnie fatalna strategia Ferrari. Włosi na własne życzenie stracili wygraną Charlesa Leclerca. Z triumfu w F1 dość niespodziewanie cieszył się Sergio Perez.

Pogoda sprawiła, że ponad godzinę musieliśmy czekać na emocje związane z GP Monako. Ulewny deszcz nawiedził księstwo na krótko przed rozpoczęciem wyścigu Formuły 1, a wody zgromadziło się na tyle dużo, że kierowcy F1 nie mogli liczyć na wystarczający poziom przyczepności i bezpieczeństwa.

Gdy warunki uległy poprawie, doczekaliśmy się startu lotnego - za samochodem bezpieczeństwa. To sprawiło, że wyścig początkowo układał się po myśli Ferrari - na czele znajdował się Charles Leclerc, który konsekwentnie budował przewagę nad Carlosem Sainzem. Deszcz przestał jednak padać, co zwiastowało kolejne emocje i taktyczne szachy.

Po ledwie kilku okrążeniach po opony przejściowe sięgnął Pierre Gasly, który po chwili zaczął imponować tempem, a nawet wyprzedzać rywali, co na wąskim torze w Monako nie jest zadaniem łatwym. To był sygnał dla innych kierowców, że warto porzucić w pełni deszczowe ogumienie. Odpowiednio na tę wiadomość zareagował Red Bull Racing.

ZOBACZ WIDEO Wielki powrót do KSW. To będzie przyszły mistrz organizacji?

"Czerwone byki" odpowiednio szybko wezwały Sergio Pereza, po opony przejściowe, podczas gdy Charles Leclerc pozostawał na torze na ogumieniu w pełni deszczowym. Gdy Monakijczyk w końcu zjechał na pit-stop, znalazł się za kierowcą Red Bulla. Nie był to jednak koniec strategicznych pomyłek Ferrari tego dnia.

- Pozostańmy na torze, aż do momentu możliwości założenia slicków - mówił przez radio Sainz, a ekipa go wysłuchała. Hiszpan zjechał do alei serwisowej, a zaraz za nim zrobił to też Leclerc. - Nie, nie! Zostań na torze! - usłyszał Monakijczyk w ostatniej chwili, ale było już za późno. - Co wy k...a robicie?! - grzmiał lider Ferrari przez radio. 24-latek musiał odczekać, aż mechanicy obsłużą Sainza. Stracił w ten sposób kilka sekund i wrócił na tor na czwartej pozycji - za Maxem Verstappenem.

Wydaje się, że Ferrari popełniło kolejny strategiczny błąd po wypadku Micka Schumachera. Reprezentant Haasa doszczętnie rozbił bolid, który rozpadł się na kawałki. To wywołało czerwoną flagę. Kierowcy Red Bulla przy tej okazji otrzymali pośrednie opony typu slick, podczas gdy Ferrari założyło swoim zawodnikom wolniejsze, twarde ogumienie.

Gdy tor był już suchy, oglądaliśmy standardowe obrazki z GP Monako - kierowcy podążali jeden za drugim, bez możliwości wyprzedzania. W efekcie z wygranej w księstwie dość niespodziewanie cieszył się Perez. Największym przegranym okazał się Leclerc, który miał wszystko, by zatriumfować przed własną publicznością, a fatalna strategia zespołu pozbawiła go tej możliwości. Pocieszeniem dla Monakijczyka może być to, że po raz pierwszy w karierze dojechał do mety w ojczyźnie.

F1 - GP Monako - wyścig - wyniki:

Poz. Kierowca Zespół Czas/strata
1.Sergio PerezRed Bull Racing2h
2.Carlos SainzFerrari+1.154
3.Max VerstappenRed Bull Racing+1.491
4.Charles LeclercFerrari+2.922
5.George RussellMercedes+11.968
6.Lando NorrisMcLaren+12.231
7.Fernando AlonsoAlpine+46.358
8.Lewis HamiltonMercedes+50.388
9.Valtteri BottasAlfa Romeo+52.525
10.Sebastian VettelAston Martin+53.536
11.Pierre GaslyAlpha Tauri+54.289
12.Esteban OconAlpine+55.644
13.Daniel RicciardoMcLaren+57.635
14.Lance StrollAston Martin+1:00.802
15.Nicholas LatifiWilliams+1 okr.
16.Guanyu ZhouAlfa Romeo+1 okr.
17.Yuki TsunodaAlpha Tauri+1 okr.
18.Alexander AlbonWilliamsnie ukończył
19.Mick SchumacherHaasnie ukończył
20.Kevin MagnussenHaasnie ukończył

Czytaj także: Rośnie nam nowy Robert Kubica! Tymoteusz Kucharczyk wygrał w Hiszpanii Ferrari surowo ukarane. Sędziowie byli bezwzględni

Źródło artykułu: