Od grid girl do roli menedżera zespołu. Milena Koerner może być przykładem dla kobiet

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Forward Racing / Na zdjęciu: Milena Koerner
Materiały prasowe / Forward Racing / Na zdjęciu: Milena Koerner
zdjęcie autora artykułu

W dyskusji na temat grid girls często pojawia się argument, że tego typu praca negatywnie wpływa na wizerunek kobiet. Przykład Mileny Koerner pokazuje, że może być inaczej. Niemka przeszła drogę od hostessy do menedżerki zespołu.

Najważniejszą wiadomością mijającego tygodnia w Formule 1 była rezygnacja z grid girls. Firma Liberty Media uznała, że wieloletnia tradycja, zgodnie z którą piękne panie towarzyszyły kierowcom na linii startu, nie współgra z wartościami królowej motorsportu. Decyzja Amerykanów wywołała zachwyt w środowiskach feministycznych. Gorzej przyjęły ją same hostessy, które nagle pozostały bez pracy.

Wiele wskazuje na to, że grid girls będą nadal obecne w MotoGP. Zarządcy motocyklowych mistrzostw świata nie widzą nic złego w tym, aby hostessy wciąż towarzyszyły zawodnikom podczas startu do wyścigu, jak i w samym padoku.

O tym, że praca w roli grid girl może być przepustką do świata motorsportu najlepiej wie Milena Koerner. Niemka przed laty zaczynała swoją karierę jako hostessa podczas wyścigów motocyklowych. Następnie zajmowała się obsługą mediów w zespole Monster Yamaha Tech3, a od niedawna jest główną menedżerką w Forward Racing. Tym samym jest pierwszą kobietą na tak wysokim stanowisku w MotoGP.

Jak zwykle w tego typu przypadkach, losy Koerner i motorsportu połączyły się przypadkiem. - Urodziłam się w Gerze. To miasto jest oddalone o 20 minut drogi od toru Sachsenring. Gdy miałam 13 lat, to dziadek zabrał mnie tam na wyścig. Byliśmy na trybunach, ale ja chciałam dostać się do padoku. Nie miałam przepustki, stałam dwie godziny pod bramką, aż w końcu do środka wpuścił mnie jeden z ochroniarzy - wspomina Niemka.

ZOBACZ WIDEO Robert Kubica wraca do F1. "W Polsce treningi mogą mieć więcej widzów, niż wyścigi"

Później wszystko potoczyło się bardzo szybko. - Zaczęłam się pojawiać na kolejnych Grand Prix, aż w końcu ktoś zapytał mnie, dlaczego nie zacznę pracować przy MotoGP. Byłam jednak bardzo młoda, chodziłam jeszcze do liceum. Zajęło mi trochę czasu, zanim podjęłam decyzję. Zaczęłam pracować w padoku, podróżować na wyścigi. Dzień przed końcem studiów byłam na wyścigu w RPA. Wyszłam z samolotu i od razu poszłam na egzamin - dodaje Koerner.

Menedżerka Forward Racing uważa, że decyzja Formuły 1 o zaprzestaniu korzystania z grid girls jest błędem. - Nie uważam tego za rozsądną decyzję. Problem nie tkwi w grid girls, które chodzą po padoku albo stoją na linii startu. Problem dotyczy mężczyzn, którzy myślą, że te dziewczyny są łatwe tylko dlatego, że noszą krótkie spódniczki, buty na obcasie i stoją obok motocykla. Być może te dziewczyny decydują się na pracę jako hostessa, by opłacić swoje studia albo być blisko świata, który kochają - ocenia Koerner.

Koerner, zanim rozpoczęła na dobre pracę w padoku motocyklowych mistrzostw świata, dorabiała też jako hostessa w innych miejscach. - Wiele się nauczyłam w branży hotelarskiej. Nawet nieraz przyszło mi używać śrubokrętu. Miałam szczęście, że poznałam Stefano Bedoniego, który teraz też jest menedżerem jednego z zespołów. On wiele mnie nauczył w kwestii tego jak traktować zaproszonych gości, jak prowadzić kwestie public relations - zdradza Niemka.

Rolę menedżerki we włoskiej ekipie objęła w zeszłym roku. Koerner nie ukrywa, że jest ogromnie wdzięczna Giovaniemu Cuzariemu, właścicielowi Forward Racing, który jej zaufał i powierzył tak ważne stanowisko. - To dało mi dużo pewności siebie, co jest najważniejszą rzeczą. Miałam pewne wątpliwości. Nie wiedziałam, czy sobie poradzę w takiej roli. Nie wiedziałam, jak zespół mnie przyjmie. Tymczasem wystarczyło pierwsze spotkanie z ekipą, pierwsze testy i poczułam się jak w rodzinie - dodaje.

Niemka ma jednak świadomość, że wiele ludzi działających w motorsporcie jest uprzedzonych względem kobiet i należy z tym walczyć. - Gdy jesteś kobietą, to wielu myśli, że nic nie wiesz o motocyklach. Jeśli jesteś mężczyzną, to z góry masz szacunek innych w padoku. Z młodymi dziewczynami tak nie jest. Na swoją reputację zapracowałam sama. Teraz mam przydomek "Pitbull" i "Generał". To wynika też z tego, że robiłam wiele innych rzeczy zanim objęłam funkcję menedżera. Zespół o tym wie - stwierdza menedżer Forward Racing.

Koerner nie ma jednak złudzeń i wie, że świat F1 czy MotoGP w najbliższych latach nadal będzie przesiąknięty mężczyznami. - Nie czuję, abym przecierała szlaki innym kobietom. Wiem, że jest nas niewiele w tym świecie. Nie oczekuję, że to się zmieni. Tych, które interesują się motorsportem, jest niewiele. Dlatego to kwestia statystyki. Na dodatek, jeśli zespół będzie miał do wyboru osoby o tych samych umiejętnościach, to zawsze wybierze mężczyznę. Kobieta może być dla ekipy problemem. Może też generować dodatkowe koszty. Wystarczy popatrzeć na kwestie ubrań dla zespołu. W przypadku jej zatrudnienia, trzeba specjalnie dla niej uszyć komplety damskiej odzieży. Podczas wyścigów musi sypiać w osobnym pokoju. To są trywialne rzeczy, o których zwykle się nie myśli - podsumowuje.

Źródło artykułu: