Szef USADA skrytykował decyzję ws. Rosjan na igrzyskach

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Igrzyska olimpijskie
Materiały prasowe / Igrzyska olimpijskie
zdjęcie autora artykułu

Szef Amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA) Travis Tygart jest niepocieszony tym, że w Paryżu szansę na medale będą mieć Rosjanie. I wcale nie chodzi o agresję tego kraju na Ukrainę.

Sportowcy z Rosji nie przeszli tylu testów antydopingowych, co inni. W związku z tym, według Tygarta, to policzek wobec "czystych" sportowców, którzy byli testowani wielokrotnie. Według Amerykanina niektórzy jego rodacy byli poddawani testom 2-3 razy częściej niż potencjalni przeciwnicy z Rosji. Raport USADA jest jasny. 76 procent najlepszych sportowców z Rosji badanych było dwa lub mniej razy. Minimalnie, by zachować skuteczność biologicznego paszportu zawodnika, jest zaliczenie od trzech do pięciu testów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: magiczne zagranie. Wszystko zrobił perfekcyjnie

Mimo tego, że Międzynarodowy Komitet Olimpijski przekazał informację, że w 2023 roku badano rosyjskich przedstawicieli sportu, dla USADA to za mało. - Stwierdzenie, że rosyjscy sportowcy stosują te same standardy, co inni sportowcy, to policzek wymierzony w "czystych" sportowców - powiedział Tygart (cytat za apnews.com). Przykładowo Jewgienij Ryłow, czyli mistrz olimpijski na 100 i 200 metrów stylem grzbietowym, miał tylko dwa badania antydopingowe. Tyle samo razy testowano Klimenta Kolesnikowa, rekordzistę świata na 50 metrów. Dla porównania amerykańscy pływacy - Ryan Murphy i Katie Ledecky - testy przechodzili aż dziewięciokrotnie. Przypomnijmy, że 8 grudnia MKOl oficjalnie poinformował, że dopuszcza udział Rosjan i Białorusinów na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Będą musieli jedynie startować jako sportowcy neutralni bez jakichkolwiek barw narodowych.

Czytaj też: Gwiazda ma dość. "Nie chcę więcej grać" Świetny powrót Chwalińskiej. Puściła rodaczkę na "rowerku"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty