Koszykarze Polonii 2011 na zwycięskiej ścieżce

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Trzy wygrane z rzędu mają na swoim koncie koszykarze Polonii 2011. Zespół Arkadiusza Miłoszewskiego pokonał kolejno Astorię Bydgoszcz, STACO Niepołomice oraz Olimp Lublin i ma apetyt na kolejne zwycięstwa.

W tym artykule dowiesz się o:

- Już przed tygodniem mówiłem, że najbardziej cieszy mnie to, iż ten zespół uwierzył w siebie - tłumaczy w rozmowie ze SportoweFakty.pl trener stołecznej drużyny, Arkadiusz Miłoszewski. - Błędów w tym wieku się nie ustrzeżemy. Nie mamy może jeszcze umiejętności i doświadczenia, ale serca i wiary w samego siebie nikt nam nie może odmówić. To jest klucz do zwycięstwa - dodaje z uśmiechem. Jego podopieczni, dzięki wygranej nad Astorią, dźwignęli się w ligowej tabeli na 14. lokatę, a trzem kolejnym zespołom ustępują tylko punktowym ratio.

- W szatni powiedziałem chłopakom, że każdy ma wziąć na siebie odpowiedzialność za ten zespół. Przeliczyłem to na kilogramy: jeden weźmie na plecy 50, bo jest tak doświadczony, że będzie w stanie sobie z tym poradzić, a inny dźwignie 10. Każdy miał w miarę swoich umiejętności unieść ten ciężar i udało się tego dokonać - cieszy się. - Mam ogromną satysfakcję. Oczywiście, cały czas stąpam po ziemi i wiem, że jesteśmy zespołem, który będzie walczył o utrzymanie, ale jestem z powodu tego trzeciego z rzędu zwycięstwa niezwykle szczęśliwy.

W meczu z Astorią fantastycznie spisał się Michał Michalak. Rzucił aż 30 punktów, w trudnych momentach był w stanie wziąć grę na swoje barki i pociągnąć zespół. - Musi się tego nauczyć - przyznaje Miłoszewski. - To jest kapitan reprezentacji u-17, młodzieżowych wicemistrzów świata. Musi brać na siebie taką odpowiedzialność. Rywale w pewnym momencie doszli nas na dwa punkty, Michał wówczas trafił i wszyscy odetchnęli. Ten rzut cieszy mnie bardziej, niż tamte 30 oczek. Coraz lepiej rozumie się też z Michałem Jankowskim - kiedyś rywalizowali, a teraz świetnie się uzupełniają.

Na pochwały po niedzielnym meczu zasłużył również Kamil Pietras, który wykonał znakomitą pracę pod koszem. 22-letni zawodnik początkowo po kontuzji miał być wprowadzany do zespołu stopniowo, już teraz gra jednak na pełnych obrotach. - Jest w gazie, zaczynamy o niego dbać - uśmiecha się Miłoszewski. - Opiekujemy się nim nie tylko pod względem fizycznym, ale także psychicznym. Dobry trener musi być dobrym psychologiem, uczę się tego od Mladena Starcevicia. Do każdego zawodnika trzeba mieć inne, zindywidualizowane podejście - tłumaczy. Już w środę efekty jego pracy sprawdzi Trefl Sopot.

Źródło artykułu: