Nie ma na nich mocnych. Arged BMSlam Stali pozostał ostatni, najtrudniejszy krok

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Igor Milicić i zawodnicy
Materiały prasowe / Andrzej Romański / Energa Basket Liga / Na zdjęciu: Igor Milicić i zawodnicy
zdjęcie autora artykułu

To się naprawdę dzieje - polska drużyna koszykarska jest w wielkim finale europejskich pucharów. Arged BMSlam Stal Ostrów Wielkopolski dała sobie szansę na wielki, historyczny triumf.

6 meczów i 6 zwycięstw - tak wygląda droga do wielkiego finału FIBA Europe Cup Arged BMSlam Stali Ostrów Wielkopolski. W półfinale podopieczni Igora Milicicia pokonali w Tel Awiwie CSM CSU Oradea 77:66.

Pomimo słabego początku (rywale prowadzili 21:11), szybko udało się wrócić do gry i później przejąć kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie.

- Zaczęliśmy trochę za miękko. Nie byliśmy odpowiednio blisko zawodników, którzy mają dobry rzut, a Oradea pokazała w pierwszej kwarcie, że jest dobrym zespołem - przyznał Milicić.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie fotomontaż! Niesamowity popis gwiazdy NBA

Kluczowa, tradycyjnie, okazała się defensywa. - Złapaliśmy ich zmianą obrony z czego bardzo się cieszymy. To ona odwróciła dla nas to spotkanie - dodał szkoleniowiec.

W podobnym tonie wypowiadał się jeden z najlepszych zawodników meczu Denzel Andersson. - Poprawiliśmy defense, bo byliśmy już minus dziesięć. Potem dołożyliśmy dobrą walkę na tablicach i zaczęliśmy robić po prostu swoje rzeczy. Po przerwie dzięki temu mieliśmy już bezpieczną przewagę - zaznaczył Szwed.

Przyznał też, że od polepszenia defensywy zaczęło się wszystko co dobre dla Stali. - Gdy udało się wybronić akcje, była dodatkowa energia. To ona nas napędzała, a z niej wynikał dobry atak, gdzie fajnie dzieliliśmy się piłką - dodał.

Andersson był jedną z kluczowych postaci. Zaliczył 16 punktów i 4 zbiórki. W drugiej połowie otrzymał jednak solidny cios, po którym musiał opuścić parkiet. Na szczęście nic złego się nie stało. - Czuję się dobrze, dostałem w brzuch, ale odpocząłem minutkę i było dobrze - skomentował sytuację.

Arged BMSlam Stal postawiła zatem kolejny krok do celu głównego. - Przyjechaliśmy wygrać ten mecz i to zrobiliśmy. Teraz mamy kolejne zadanie. Nie ma dużo czasu na radość, chcemy się przygotować, odpocząć i zregenerować. Nasz sztab medyczny będzie miał pełne ręce pracy, żebyśmy w niedzielę mogli zaliczyć historyczne zwycięstwo - zakończył Milicić.

Warto tutaj zaznaczyć, że jeszcze żaden polski klub nie mógł cieszyć się z triumfu w europejskich pucharach. W wielkim finale, który odbędzie się w niedzielę (godz. 20:00, relacja na WP SportoweFakty.pl), Stal zagra z izraelskim Ironi Ness Ziona, który w Tel Awiwie pełni rolę gospodarza.

Co ciekawe obie drużyny mierzyły się już ze sobą w tej edycji FIBA Europe Cup. Podczas "bańki" we Włocławku (pierwszy etap, faza grupowa) ostrowianie wygrali 93:86.

Zobacz także: Ponad 50 lat i koniec? Legioniści o krok od wielkiego sukcesu Gwiazda Legii szaleje, mimo że... ma już nowy klub

Źródło artykułu: