John van den Brom: Nie wiedziałem o tym

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: John van den Brom
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: John van den Brom
zdjęcie autora artykułu

W sobotni wieczór na Bułgarską przyjedzie Stal Mielec. Rywal niewygodny dla Lecha Poznań. Trener Kolejorza John van den Brom przyznał, że po ostatnim zwycięstwie drużynie było dużo przyjemniej przygotowywać się do kolejnej potyczki.

Po ostatnim zwycięstwie nad Wartą, Lech Poznań mógł z większym spokojem przygotowywać się do sobotniej batalii ze Stalą Mielec.

Poprawę nastrojów na przedmeczowej konferencji podkreślał opiekun Kolejorza John van den Brom. - To zmieniło wiele. Łatwiej się pracowało w tygodniu przed spotkaniem - stwierdził.

Drużynę z Poznania czeka w sobotni wieczór trudne zadanie. Lechowi ze Stalą nie grało się w ostatnim czasie zbyt dobrze. - Nie wiedziałem o tym, że dla mojej drużyny to nie jest wygodny rywal. W poprzednim sezonie wyniki nie były dobre. Pamiętać trzeba, że na początku sezonu graliśmy z mielczanami i wtedy nam ogólnie nie szło - powiedział van den Brom.

- Musimy skupiać się na swoim zespole. Każdy mecz lidze jest ciężki. Rywale stają nisko w obronie i szukają szans do kontry. Musimy atakować, ale także patrzeć na to, żeby rywal nas nie skontrował - dodał opiekun Lecha.

Poprawiła się sytuacja kadrowa Lecha. - Gotowi do gry są Elias Andersson i Miha Blazić - poinfomował trener. Wciąż pod uwagę nie mogli być brani Barry Douglas, Nika Kwekweskiri i Mikael Ishak.

Wiele wskazuje na to, że snajpera na szpicy po raz kolejny zastąpi Filip Marchwiński. - Jest jedną z opcji. Mamy taki komfort, że na konkretnego rywala możemy dobrać odpowiedniego zawodnika - przyznał John van den Brom.

Spotkanie Lecha ze Stalą odbędzie się w sobotę przy Bułgarskiej o godzinie 20. Zapraszamy na relację NA ŻYWO z tego meczu. ZOBACZ WIDEO: To nie jest tylko problem trenera

Czytaj także: Górnik Łęczna nie obronił pozycji. Powrót lidera w Fortuna I lidze Nerwowo i kolorowo w Łodzi. Cztery gole i wielki niedosyt Jagiellonii

Źródło artykułu: WP SportoweFakty