Chińczycy są bezwględni: łamiesz zakazy epidemiczne, masz problem. Nie to co u nas

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / VCG / Piłkarze reprezentacji Chin podczas zgrupowania są zobowiązani do zachowania wszelkich norm bezpieczeństwa (maseczki, dystans społeczny).
Getty Images / VCG / Piłkarze reprezentacji Chin podczas zgrupowania są zobowiązani do zachowania wszelkich norm bezpieczeństwa (maseczki, dystans społeczny).
zdjęcie autora artykułu

Sześciu reprezentantów Chin postanowiło nieco się rozerwać. Umówili się na wyjście na imprezę. Problem w tym, że złamali godzinę policyjną, która jest wprowadzona z powodu koronawirusa. Kara? Półroczna dyskwalifikacja!

W tym artykule dowiesz się o:

83 tysiące przypadków zakażenia koronawirusem, ponad 4,5 tysiąca zmarłych - to właśnie w Chinach rozpoczęła się epidemia, z którą walczy obecnie cały świat. O ile wierzyć oficjalnym statystykom, najludniejszy kraj świata całkiem sprawnie poradził sobie z tą chorobą. Prawie 20 krajów ma większą liczbę zakażeń niż liczące ponad 1,4 miliarda ludności Chiny.

Nie da się ukryć, że Chińczycy wprowadzili restrykcyjne obostrzenia związane z zagrożeniem epidemicznym. Nie tylko odcięli od świata zewnętrznego prowincję Wuhan (gdzie rozpoczęła się pandemia), ale również zdecydowali się na całą listę zakazów i nakazów dla swoich mieszkańców. Od maseczek począwszy, a na godzinie policyjnej skończywszy.

Efekt? Od blisko dwóch miesięcy dzienna liczba zakażeń nie przekracza 30 przypadków dziennie. W ostatnich dniach wynosiła poniżej 10. Dla porównania: w Polsce, gdzie mieszka 36 razy mniej ludzi w ostatni weekend zanotowaliśmy ponad 1100 przypadków.

ZOBACZ WIDEO: Polska medalistka olimpijska pomaga seniorom w czasie epidemii. "Jeździliśmy i pytaliśmy, kto jakiej pomocy potrzebuje"

Wymknęli się o północy

Mimo tak skutecznego opanowania epidemii, w Chinach nadal obowiązują pewne obostrzenia. Są związane głównie z ograniczeniem lotów, zachowaniem dystansu społecznego oraz godziną policyjną.

I właśnie ten ostatni zakaz złamali piłkarze młodzieżowej (do lat 19) piłkarskiej reprezentacji Chin. Podczas trwającego od 17 maja do 6 czerwca zgrupowania sześciu zawodników (w sumie w ośrodku przebywało 35 osób) wymknęło się z budynku o północy. Zawodnicy pojechali na imprezę, pili alkohol.

Kara nadeszła błyskawicznie. - Było to poważne naruszenie przepisów dotyczących kontroli epidemii w zespole - brzmi oficjalny komunikat chińskiej federacji. - Na dodatek zachowanie tych zawodników spowodowało negatywny wpływ na cały zespół.

- Nie możemy przejść obojętnie wobec takiego zachowania, skoro cały naród stosuje się do zakazów i wygrywa walkę z epidemią - dalej czytamy w oświadczeniu.

Nie zagrają, nie zarobią

Kara? Bezwzględna. Sześć miesięcy zawieszenia. Ci młodzi piłkarze nie będą mogli przez pół roku uczestniczyć ani w zgrupowaniach reprezentacji, ani grać w spotkaniach towarzyskich, które mają przygotować zespół do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Tokio, ani występować w innych rozgrywkach prowadzonych przez chińską federację.

Jak zareagowały kluby, w których występują ci młodzi piłkarze? Shanghai SIPG FC (w barwach którego występują: Ren Lihao, Liu Zhurun ​​i Peng Hao) zdecydowały o całkowitym zawieszeniu pensji dla tych, którzy złamali prawo. Na pół roku. A trzeba dodać, że to jeden z najbogatszych klubów (grają w nim tak znani piłkarze, jak np. Hulk , Marko Arnautović czy Oscar) chińskiej ligi. Tam nie płaci się mało. Nawet młodzieżowcom.

Wracając do kadry narodowej. Pół roku to dużo, może się okazać, że ci zawodnicy wypadną z orbity zainteresowań selekcjonera. Zwłaszcza że trener Cheng Yaodong dość mocno ich skrytykował, mówiąc: "jest to wielka strata dla całego zespołu, ale kara będzie miała większy wpływ na nich niż na drużynę".

Inaczej niż w Europie

W tym miejscu należy przypomnieć, że przypadki złamania zasad kwarantanny w Europie kończyły się do tej pory zaledwie karami finansowymi (TUTAJ znajdziesz kilka takich przypadków >>). Żaden ze znanych piłkarzy nie został zawieszony. W Chinach działają inaczej. Nie patyczkują się.

Młodzi piłkarze z Chin zostali również zmuszeni do napisania... eseju. Esej miał być samokrytyką swojego zachowania. - Po napisaniu odbyliśmy z nimi długą rozmowę, wskazaliśmy błędy, pomogliśmy je przeanalizować - powiedział selekcjoner chińskiej kadry U-19.

Eseje okazały się trudnym zadaniem, bowiem większość z piłkarzy musiała powtórzyć to zadanie. Za pierwszym razem szkoleniowiec nie przyjął ich pisemnej pracy.

Obserwując to, co się w ostatnich dniach dzieje w Polsce (choćby rozpoczęcie kampanii wyborczej i tłumy na wiecach polityków bez zachowania jakichkolwiek zasad sanitarnych), problem z wypłaszczeniem krzywej zakażeń, w wielu punktach naszego życia społecznego przydałyby się bezwzględne kary, rodem z Chin.

Czytaj także: Matura 2020: tutaj egzamin zdają przyszli reprezentanci Polski. "19 osób, jedna sala, otwarte okna i drzwi" >>

Źródło artykułu: