Kowalczyk: Legia jest w gazie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Wojciech Kowalczyk, legenda Legii Warszawa, jest zdania, że zespół z Łazienkowskiej dwumecz z Broendby Kopenhaga rozstrzygnie na swoją korzyść dopiero po dogrywce - pisze Super Express.

Wojciech Kowalczyk w barwach Legii Warszawa strzelił 42 bramki. To jeden z legendarnych napastników tego klubu. Popularny "Kowal" mówi w rozmowie z dziennikarzami Faktu, że wynik 1:1 w pierwszym meczu z Broendby Kopenhaga stawia Legię w dobrej pozycji przed rewanżem przy Łazienkowskiej. Jego zdaniem, druga konfrontacja zakończy się zwycięstwem Wojskowych dopiero po dogrywce. - Coś czuję, że dojdzie do dogrywki. Jeśli jednak Legia zagra tak jak z Lubinem, to, choćby po dogrywce, ale... awansuje - zaznacza.

Kowalczyk jest pod wrażeniem przygotowania zawodników Legii, którzy już w pierwszych meczach nowego sezonu imponują formą. - Widać, że po dwóch nieudanych sezonach trenerowi Urbanowi w końcu udało się porządnie przygotować zespół już na sam początek rozgrywek. Piłkarze dobrze wyglądają pod względem szybkościowym, są skuteczni. Przyjemnie oglądało się drugą połowę meczu z Zagłębiem. To wszystko daje podstawy do optymizmu, choć trzeba być bardzo ostrożny - mówi 39-krotny reprezentant Polski.

Zapytany o przyszłość Rogera Guerreiro przyznaje, że nie jest zwolennikiem talentu naturalizowanego Brazylijczyka. Zauważa też, że lepiej w środku pola prezentują się teraz Piotr Giza oraz Maciej Iwański i to właśnie na nich powinien stawiać trener Jan Urban: - Nic do niego nie mam, ale płakał po nim nie będę. Bo to "czasowstrzymywacz", zwalniający akcje Legii. Uważam, że dobrym wyjściem było niewystawienie go w meczu z Lubinem, aż przyjemnie się patrzyło, jak piłka szybko krąży między Maćkiem Iwańskim a Piotrkiem Gizą. Zresztą Iwański to teraz wielki atut Legii.

Ostatnio sporo mówi się o doskonałej formie Adriana Paluchowskiego, który strzelił dwie bramki na inaugurację sezonu. Kowalczyk daleki jest jednak od euforii choć nie wyklucza, że "Paluch" ma szanse na miejsce w podstawowym składzie. - Zdrowy jest Szałachowski, coraz lepiej powinien prezentować się Mięciel, niedługo wróci Chinyama. Łatwo mu nie będzie, ale niech walczy - kończy komentator Polsatu Sport.

Źródło artykułu: