Jan Szymański: Świat poszedł do przodu, a my zrobiliśmy krok do tyłu

Zdjęcie okładkowe artykułu: East News /  / Na zdjęciu: Jan Szymański
East News / / Na zdjęciu: Jan Szymański
zdjęcie autora artykułu

Polski panczenista Jan Szymański był bardzo niezadowolony ze swojego występu w biegu olimpijskim na 1500 metrów w Gangneung Oval w Pjongczamgu, w którym zajął 16. miejsce. - Świat poszedł do przodu, a my zrobiliśmy krok do tyłu - przyznał.

28-letni panczenista wystartował w dwunastej parze i uzyskał czas 1:46,48, z którym został sklasyfikowany na 16. pozycji.

- Liczyłem na zdecydowanie dużo lepsze miejsce. Niestety, nie udało mi się przejechać tak, jak oczekiwałem. W tym tygodniu dobrze mi się jeździło i trenowało, więc po cichu liczyłem na dobry rezultat. Myślałem, że jestem w stanie zaskoczyć, ale zabrakło ostatnich rund - mówił bardzo zawiedziony wynikiem.

- To wymierny sport i pewnych rzeczy się nie oszuka. Ani nie wieje, ani nie ma not sędziowskich. Trzeba tylko stanąć na starcie i przejechać jak najlepiej. Chciałem przejechać lepiej, ale wyszło tak, a nie inaczej - przyznał.

Szymański, który cztery lata temu wraz ze Zbigniewem Bródką i Konradem Niedźwiedzkim wywalczył brązowy medal olimpijski w biegu drużynowym, uważa, że polskie łyżwiarstwo szybkie potrzebuje dużych zmian.

- Świat poszedł do przodu i my jako zawodnicy nie jesteśmy w stanie wielu rzeczy przeskoczyć. Otoczenie też musi iść z nami do przodu, a możliwe, że tak nie jest. Norwegowie w Soczi wystąpili słabo, przegrali z nami w biegu drużynowym. Norweska federacja poszła jednak po rozum do głowy. Wrzucono tam do związku bombę atomową, po czym nagle, z sezonu na sezon, przyszli nowi trenerzy i wszystko zaczęło hulać do przodu. W Japonii zatrudniono nowych holenderskich trenerów i ich kraj też poszedł do przodu. My, niestety, zrobiliśmy krok do tyłu - ocenił.

Nie chciał jednak powiedzieć, czy jego zdaniem na Polski Związek Łyżwiarstwa Szybkiego również powinna zostać zrzucona bomba atomowa.

- To nie jest dyskusja na teraz, na gorąco. Zresztą, to nie jest tak, że to tylko związek. Prawda jest taka, że to ja staję na starcie i w pierwszej kolejności to mnie wszyscy rozliczają. Chciałem spełnić w Pjongczangu swoje "olympic dream", ale nie wyszło - zakończył.

Michał Bugno z Pjongczangu

Autor na Twitterze:

ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz: Wkładam na siebie, ile tylko mogę, ale twarz totalnie mi odmarzała

Źródło artykułu:
Komentarze (7)
avatar
jotwu
14.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W minionych 4 latach poolimpijskich prezentowaliśmy absolutną kichę w sportach zimowych.Oczywiście nie dotyczy to skoków.W takim razie kto wpadł na idiotyczny pomysł,by wysłać tam najliczniejsz Czytaj całość
avatar
wesly
14.02.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
,,Chciałem dobrze a wyszło jak zawsze "  
avatar
Ireneusz Cichy
13.02.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Przypomnę co pisałem przed rozpoczęciem Igrzysk. Nasza najliczniejsza w historii reprezentacja osiągnie jeden z najsłabszych wyników w historii. Sukcesu sprzed 4 lat w tym stuleciu nie uda się Czytaj całość
avatar
yes
13.02.2018
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
"Każą nam" żyć zamiarami i nadziejami. Gdy skoczkowie (może ktoś jeszcze) zdobędą medal, będzie to okrzyczane sukcesem całej wyprawy do Korei.  
avatar
Hampelek
13.02.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
polski sport zimowy prócz skoków to porażka!!!