Memoriał Wagnera. Tie-break zadecydował w meczu pełnym zwrotów akcji

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Reprezentacja Iranu
WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Reprezentacja Iranu
zdjęcie autora artykułu

Kolejny tie-break w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera. Irańczycy i Argentyńczycy zafundowali pełne zwrotów akcji widowisko. Ostatecznie lepszy okazał się zespół z Azji, który odniósł pierwsze zwycięstwo w Memoriale Wagnera.

Ostatni dzień XIX edycji Memoriału Huberta Jerzego Wagnera otworzyło spotkanie Argentyńczyków z Irańczykami. Ekipa z Ameryki Południowej zwycięstwem za trzy punkty mogła zapewnić sobie srebro Memoriału. Z kolei Persowie walczyli o pierwsze zwycięstwo - wcześniej przegrali z Polską 0:3 i z Serbią 2:3. Wciąż mieli nawet szanse na srebro.

Te ekipy za tydzień zagrają ze sobą w fazie grupowej mistrzostw świata, więc nie chciały odkrywać za dużo atutów przed rywalami. Trenerzy obu ekip lekko porotowali składami i dali szansę części swoich rezerwowych.

Od początku oglądaliśmy jednak emocjonujące akcje. Za sprawą świetnej postawy w polu serwisowym oraz bloku Irańczycy zbudowali trzypunktową zaliczkę. Albicelestes wyrównali, ale zespół z Azji bezlitośnie wykorzystywał swoje kontry (11:8). Argentyńczycy byli w stanie złapać kontakt, ale na nic więcej nie było ich stać. Ekipie Behrouza Ataiego w trudnych momentach pomagał blok, a także skuteczna kontra. Partię zakończył atakiem Saber Kazemi (25:21).

ZOBACZ WIDEO: Na ten dzień czekaliśmy. Tylko spójrz, co zrobiła Anita Włodarczyk

Niewzruszeni przegranym setem Albicelestes świetnie rozpoczęli drugą partię (4:1). Powiększyli przewagę aż do sześciu punktów, dzięki błędom przeciwników, które namnożyły się w jednym momencie. Irańczycy wprawdzie w końcówce włączyli swój największy atut, blok, a ich rywale popełnili trochę błędów w ofensywie. Podopieczni Marcelo Mendeza jednak opanowali sytuację i doprowadzili do remisu w meczu.

Otwarcie trzeciej odsłony było minimalnie lepsze w wykonaniu Argentyńczyków dzięki blokowi Koukartseva (5:3). Później Albicelestes stopniowo powiększyli przewagę do czterech punktów, ponieważ Luciano Vicentin popisał się asem, a kontrę wykorzystał Koukartsev. Końcówkę kontrolowali już brązowi medaliści olimpijscy, którzy wygrali 25:19.

I poszli za ciosem, bowiem skuteczniej rozpoczęli kolejnego seta (3:1). Irańczycy po kilku minutach wyrównali za sprawą asa Sabera Kazemiego, a gdy blok dołożył Toukhteh, objęli prowadzenie. Argentyńczycy jednak odpowiedzieli tym samym, a kontrę wykorzystał Agustin Loser (16:14). Persowie jednak ponownie odrobili straty, znakomicie prezentowali się w obronie i to oni mieli dwa punkty przewagi. Nie roztrwonili jej, a ostatecznie o zwycięstwie musiał zadecydować tie-break.

Początek tie-breaka był bardzo wyrównany, a zespoły wymieniały się prowadzeniem. Wprawdzie Albicelestes oskoczyli, ale u Persów włączył się po raz kolejny ich największy atut - blok. Dwie czapy Jelveha sprawiły, że mieli dwa punkty przewagi (11:9). Powiększyli ją jeszcze za sprawą asa Kaziemiego. Nie roztrwonili zaliczki, a wygraną przypieczętował asem Kazemi (15:13)

Argentyna - Iran 2:3 (21:25, 25:22, 25:19, 22:25, 13:15)

Argentyna: Sanchez, Loser, Palonsky, Gallego, Vicentin, Koukartsev, Danani (libero) oraz Ramos, Zerba Martinez (libero)

Iran: Esfandiar, Toukhteh, Kazemi, Manavinezhad, Karimi, Jelveh, Moazzen (libero) oraz Vadi, Sharifi, Homayounfar

Czytaj więcej: Nie grał w kadrze długi czas. W końcu dostał szansę. "Czułem szczęście" Kochanowski zdradza maksymę Grbicia. Mówi, co napawa optymizmem

Źródło artykułu: