Weszła i pomogła drużynie mimo kłopotów. "Nie wyobrażam sobie, by mnie - jako kapitana - tu nie było"
- Każda z nas wie, po co tu przyjechała i jak bardzo nam zależy, by przywieźć puchar dla klubu - podkreśla kapitan ŁKS-u Commercecon Łódź Paulina Maj-Erwardt po wygranej nad PGE Rysicami Rzeszów 3:2 w półfinale Tauron Pucharu Polski.
- Pokazujemy, że jesteśmy zespołem i to jest najważniejsze. Każda sobie pomagała na boisku. Wiemy, z czym się mierzymy, wiemy jakie mamy problemy. Wszystkiemu temu podołałyśmy razem i to jest najważniejsze - mówiła na gorąco po spotkaniu kapitan mistrzyń Polski Paulina Maj-Erwardt.
Co ciekawe, doświadczonej libero zabrakło na piątkowym treningu w Nysie z powodu kłopotów zdrowotnych. Zawodniczka nie wybiegła też na boisko od pierwszej piłki. Pojawiła się na placu gry dopiero w drugiej odsłonie.
ZOBACZ WIDEO: Karetka na boisku, a piłkarze... dalej grali. Kuriozalne sceny na meczu- Co prawda z małymi problemami, ale jestem. To dla mnie bardzo ważny turniej i nie wyobrażam sobie, żeby mnie jako kapitana tutaj nie było, obojętnie co by się działo - skomentowała.
Paulina Maj-Erwardt była celem aż 41 zagrywek PGE Rysic Rzeszów. Nie popełniła ani jednego błędu, a jej przyjęcie pozytywne wyniosło 68 procent. Ale ogromną determinację do walki o wygraną widać było po całym zespole.
- Każda z nas wie, po co tu przyjechała i każda z nas wie, jak nam zależy, by przywieźć Puchar Polski dla klubu. Rok temu się nie udało, zabrakło... tyle (pokazując na palcach niewielką odległość - przyp. red.). Powiedziałyśmy sobie, że będziemy walczyć do końca, dla tych kibiców, którzy zawsze są i nas niosą. Którzy w momencie, w którym byłyśmy w dołku, znów nas podnieśli. Powiedziałyśmy sobie, że po prostu musimy - podkreśliła libero ŁKS-u Commercecon Łódź.
Siatkarki Łódzkiego Klubu Sportowego po raz ostatni sięgnęły po Puchar Polski w 1986 roku. Od tego czasu w najlepszej czwórce turnieju o krajowe trofeum meldowały się siedmiokrotnie. W tej najnowszej erze, "commerceconowej" cztery razy, z czego w 2018 i 2022 roku grały w finale i przegrały.
- Co będzie w niedzielę? To będzie osobna historia. Na pewno będziemy starać się ze wszystkich sił, tak jak w sobotę. Nie poddałyśmy się nawet, gdy było ciężko. Mogę zapewnić, że będziemy walczyćdo samego końca, tak jak w półfinale - zakończyła Maj-Erwardt.
W meczu o krajowe trofeum łodzianki zmierzą się z BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała. Początek finału w niedzielę o 14:45.
Z Nysy - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty
Czytaj też: Pięciosetowy dreszczowiec w Nysie. Znamy pierwszego finalistę Pucharu Polski