Niedosyt, niesamowita Popović i tie-breaki - podsumowanie sezonu 2014/2015 Budowlanych Łódź

Fatalny początek sezonu zadecydował o tym, że Budowlani Łódź pomimo ogromnego potencjału, nie mogli liczyć się w walce o najwyższe pozycje.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik

Odkąd Budowlani Łódź rozgrywają swoje mecze w Atlas Arenie, drużyna plasuje się w czołówce frekwencji w Orlen Lidze. Nie bez powodu, hala jest lubiana przez mieszkańców miasta i choć oczywiście w tych meczach nie da się jej wypełnić do ostatniego miejsca, na doping siatkarki narzekać nie mogą.

Przed sezonem

Budowlane w przeszłości odnosiły już sukcesy, udało im się nawet wywalczyć Puchar Polski, dlatego ambicje włodarzy, pomimo budżetu, któremu daleko do najlepszych ekip w stawce, są zawsze wysokie. Sezon 2013/2014 łodzianki zakończyły na 7. miejscu, więc nie mogło być inaczej - w szeregach musiało dojść do zmian. Pożegnano się ze wszystkimi siatkarkami z zagranicy, tj. Olgą Tracz, Noris Cabrerą oraz Tabi Love. Klub opuściły także Agata Durajczyk, Anita Kwiatkowska i Ewa Cabajewska.

W zespole zakontraktowano w ich miejsce Emilię Kajzer, Dorotę Medyńską, Ewelinę Sieczkę i Gabrielę Polańską. Prawdziwą bombą transferową okazało się jednak zakontraktowanie Sanji Popović, która występowała już w polskiej lidze, ale w barwach Polskiego Cukru Muszynianki Muszyna. Chorwatka przystała na zaproponowane jej warunki i miała być gwiazdą zespołu, a z perspektywy czasu można śmiało powiedzieć, że tak właśnie było.
Podczas przygotowań na pozycji atakującej występowała Ewelina Sieczka, drużyna radziła sobie dobrze, osiągając wysokie miejsca w turniejach, a Popović uczestniczyła w mistrzostwach świata i pojawiła się tuż przed I kolejką. Dość pechowo kontuzji nabawiła się jeszcze przed sezonem Medyńska i klub był zmuszony do pozyskania kogoś na jej miejsce. Udało się porozumieć z Valerie Courtois, która po skończeniu studiów chciała wyjechać zagranicę.

Wzloty i upadki

Początek sezonu to spore rozczarowanie dla Budowlanych. Podopieczne Adama Grabowskiego w sześciu kolejkach rozegrały pięć tie-breaków, głównie z ekipami, z którymi powinny wygrywać w trzech setach. W trakcie potyczki z Pałacem Bydgoszcz, szkoleniowiec oznajmił swoim podopiecznym, że dziękuje im za współpracę. Zaskoczone siatkarki wybrnęły z trudnej sytuacji i ostatecznie zwyciężyły, ale straciły tym samym trenera.
Choć prezes Marcin Chudzik poszukiwał kogoś na jego miejsce, nawet mówiło się o opcji zagranicznej, ostatecznie pierwszym szkoleniowcem pozostał dotychczasowy asystent Grabowskiego (wcześniej statystyk) Błażej Krzyształowicz. W roli trenera-koordynatora został zatrudniony Jacek Nawrocki, który nie mógł skupić się tylko na Budowlanych, bowiem wciąż był odpowiedzialny za zawodników z SMS-u Spała.

Zmiany przyniosły szybkie efekty, choć łodzianki wciąż katowały swoich kibiców tie-breakami, punkty zdobywane w potyczkach z Chemikiem Police czy BKS-em Aluprof Bielsko-Biała, były bardzo potrzebne. Najlepsza dla łódzkiej ekipy była druga runda fazy zasadniczej. Od wpadki w Legionowie po Nowym Roku, drużyna grała bardzo dobrze, a Sanja Popović udowadniała w każdym meczu swoją klasę. Magdalena Śliwa korzystała też często z gry środkiem, a cały zespół znacznie poprawił się w polu zagrywki.

Budowlane wszystkie wyżej notowane od siebie zespoły poza Chemikiem i Muszyną (z tą walczyły jeszcze w grudniu) oraz z PGE Atomem Trefl Sopot. Słaby początek sezonu rzutował jednak na to, co miało nadejść w play-offach. Podopieczne Krzyształowicza nie były w stanie przeskoczyć szóstego w tabeli Taurona Banimex MKS Dąbrowa Górnicza, a więc musiały pozostać na 7. pozycji i czekać na swojego rywala, czyli ekipę, która zajmie drugie miejsce. - Wiadomo, że teraz, przez to, że mieliśmy gorszy początek sezonu, ciężko nam będzie to osiągnąć, bo będziemy się mierzyć jednym z bardzo dobrych zespołów. Jeśli to poukładałoby się nieco inaczej i zdobywalibyśmy punkty, by być o oczko wyżej w tabeli, trafilibyśmy na zespoły, z którymi bylibyśmy w stanie walczyć - tłumaczył szkoleniowiec.

Dobrą końcówkę zanotowały sopocianki, a obok Chemika, była to jedna z dwóch ekip, z którymi Budowlane wygrywać nie potrafiły. Tak też się stało, łodzianki odpadły w ćwierćfinale i musiały się skupić na walce o 5. miejsce. - Jest ono realne, naszym celem była walka o czwórkę, więc piąta pozycja jest w zasięgu- zapewnił trener.

Pomimo ogromnych ambicji, dąbrowski MKS zrewanżował się za potyczkę z fazy zasadniczej i ostatecznie zamiast piątego miejsca, drużyna z miasta włókniarzy uplasowała się na siódmej pozycji, tej samej co przed rokiem. W ostatnich dwóch meczach Budowlane dwukrotnie pokonały BKS, kończąc sezon pozytywnym akcentem, ale też ze sporym niedosytem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×