Zmęczony Tauron MKS walczy o punkty. "Wciskamy treningi między mecze i to widać"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Anna Klepaczko
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko
zdjęcie autora artykułu

W kwalifikacjach Ligi Mistrzyń Tauron MKS okazał się lepszy od izraelskiego Maccabi XT Haifa. Środkowa Kamila Ganszczyk przyznała, że kalendarz gier nie jest sprzymierzeńcem jej zespołu.

- Najważniejsza jest wygrana i to, że nie straciłyśmy żadnego seta, że od samego początku kontrolowałyśmy to spotkanie. Podczas spotkania w Hajfie pozwoliłyśmy się rozkręcić dziewczynom z Izraela, u siebie już nie i to nas cieszy. To cenne zwycięstwo, zwłaszcza po różnych rzeczach, jakie przydarzyły nam się w lidze. Już na wyjeździe wypełniałyśmy niemal wszystkie założenia taktyczne, w siebie mogłyśmy dzięki dobremu przyjęciu i czytaniu gry rozwinąć skrzydła i pokazać dobre akcje - oceniła wygrany 3:0 mecz z Maccabi XT Hajfa Kamila Ganszczyk, siatkarka Taurona MKS-u Dąbrowa Górnicza.

Zwycięstwa, nawet ze zdecydowanie słabszym rywalem, są w obecnej sytuacji zagłębiowskiego klubu niezwykle cenne. - Te wygrane będą nas podnosić na duchu, bo nie ukrywam, że ten przegrany mecz z ŁKS-em został nam jeszcze w głowach. To był dla nas zimny prysznic, teraz pozostaje udowodnić, że tamten mecz był wypadkiem przy pracy i że naprawdę stać nas na walkę o pierwszą czwórkę ligi - uznała reprezentantka Polski, która przeciwko ekipie z Izraela zanotowała ponad 60 procent skuteczności w ataku.

Jest to pierwszy tak dobry wynik Ganszczyk w tym sezonie, a być może także zapowiedź lepszej dyspozycji wszystkich środkowych w dąbrowskim klubie. Przed sezonem zapowiadano, że tercet Ganszczyk-Sobolska-Dziękiewicz będzie dominował w lidze, ale póki co statystyki i wyniki drużyny na to nie wskazują. - Często jest tak, że środek siatki jest mniej zauważalny i często musi polegać na tym, co dzieje się na innych pozycjach. Ja z pozostałymi środkowymi robię, co mogę, a że czasami nie wychodzi - taki jest już sport. Nie zamierzam się usprawiedliwiać, bo ostatnie mecze w lidze nie wyszły nam najlepiej i ja też jestem w tym gronie. Natomiast teraz zdobywam punkty, pomagam drużynie, jak potrafię najlepiej, a o to chyba w tym wszystkim chodzi. Mam nadzieję, że nasi kibice będą cieszyć się dobrymi akcjami, także tymi na środku - stwierdziła środkowa.

Zagłębiankom w dochodzeniu do najlepszej możliwej formy z pewnością nie pomaga terminarz gier w krajowej lidze i pucharach. - Nie ukrywam, że jesteśmy trochę zmęczone i to, że skończyłyśmy okres przygotowawczy, nie oznacza odpuszczania czegokolwiek na treningach. Do tego dochodzi granie właściwie co trzy dni i wciskanie trenowania w okresy między meczami, co stawia nas w gorszej sytuacji niż ekipy, które nie mają takiego obciążenia w kalendarzu. O zmęczeniu kadrą już zapomniałam, co nie zmienia faktu, że jest nam ciężko - powiedziała zawodniczka w rozmowie z naszym portalem.

Tauron MKS w całym listopadzie tego roku ma do rozegrania dziewięć spotkań, w tym cztery w ramach kwalifikacji Ligi Mistrzyń. Czy ten maraton nie odbije się negatywnie na postawie zespołu w sytuacji, kiedy nie można już sobie pozwolić na wpadki? - To się okaże... Mam nadzieję, że jesteśmy przygotowane na taką dawkę grania. Nie będę obiecywać, że wszystkie te spotkania będą na najwyższym poziomie, bo trudno zagrać idealnie tyle meczów w tak krótkim okresie, ale chcę, żebyśmy wygrywały - w słowach Ganszczyk nietrudno było wyczuć determinację i chęć walki.

ZOBACZ WIDEO "Parę łez poleciało". Milik szczerze o kontuzj

Źródło artykułu: