Polak szalał w Klingenthal. Będzie sensacją?

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Bjorn Reichert/NordicFocus / Na zdjęciu: Andrzej Stękała
Getty Images / Bjorn Reichert/NordicFocus / Na zdjęciu: Andrzej Stękała
zdjęcie autora artykułu

Andrzej Stękała przeszedł krętą drogę zanim wspiął się do czołówki Pucharu Świata. Ale tak jak szybko to zrobił, tak szybko przepadł. Teraz ma szansę wrócić do walki z najlepszymi. W piątek szalał na treningach w Klingenthal.

W tym artykule dowiesz się o:

19 grudnia 2020 roku, Engelberg. W konkursie w Szwajcarii triumfuje Halvor Egner Graneurd, ale kibice w Polsce mają równie wielkie powody do radości, bo w pierwszej dziesiątce jest czterech przedstawicieli Biało-Czerwonych. To sytuacja, o której możemy dzisiaj tylko pomarzyć. A w tej czwórce Andrzej Stękała, który w ten sposób osiąga swój życiowy sukces.

Sukces, który później jeszcze mocniej śrubuje. W sezonie 2020/21 reprezentant Polski, który wcześniej skakał głównie na zapleczu Pucharu Świata, wszedł do walki z najlepszymi jak równy z równym - bez kompleksów. W sumie siedem razy kończył konkursy najwyższej rangi w TOP 10, a co jeszcze ważniejsze - wraz z kolegami sięgnął po dwa medale mistrzostw świata w drużynie (na dużej skoczni i w lotach narciarskich).

Kiedy wydawało się, że mamy skoczka, który przejmie pałeczkę od starszych i stanie się jednym z liderów reprezentacji Polski, okazało się, że przepadł tak szybko, jak się pojawił. W sezonie 2021/22 zdobył tylko 19 punktów do klasyfikacji PŚ. W poprzednim nie zdobył ani jednego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodzianka na treningu Bayernu. Zobacz, kto odwiedził piłkarzy

Przeszedł krętą drogę

Zanim w ogóle na dobre przedarł się do reprezentacji Polski, jego wschodząca kariera znalazła się na bardzo dużym zakręcie. W 2017 roku zarząd Polskiego Związku Narciarskiego wykluczył go z kadry. A to skomplikowało mu sytuację, bo musiał nająć się do pracy, aby zarobić na utrzymanie. I tak trafił do karczmy w Zakopanem.

- Potrzebowaliśmy kelnerów. Dałam ogłoszenie i Andrzej jakoś za pośrednictwem znajomych do nas trafił. To było trzy lata temu. Oczywiście wiedziałam, kim jest, ale dopiero potem opowiedział nam, jak wygląda jego sytuacja w skokach. Od początku wierzyłam, nawet jak miał chwile zawahania, że będzie odnosić sukcesy. Wszyscy zawsze trzymaliśmy za niego kciuki - mówiła, w rozmowie z WP SportoweFakty, Halina Zapotoczna, właścicielka punktu.

- Dobrze pamiętam czasy, gdy byłem anonimowy. Miało to swoje plusy. Pracowałem jako kelner w karczmie w Zakopanem i nikt nie zwracał na mnie uwagi. Nikt nie komentował, co mam robić, w jaki sposób, że na przykład nie powinienem grać tyle na komputerze. Nie przykładano wagi do tego, co robię poza pracą - mówił z kolei Stękała w wywiadzie z Mateuszem Skwierawskim.

"Myślałem, że jestem nikim"

Wielu może powiedzieć dziś, że Stękała jest zawodnikiem jednego sezonu. To wcale mu nie pochlebia, bo sam tak o sobie myślał. - Przed listopadowymi zawodami w Wiśle myślałem o sobie bardzo negatywnie - że jestem nikim, fatalnym skoczkiem. Siadały mi na głowę hasła, że jestem zawodnikiem jednego sezonu - wspominał.

Nie krył wówczas, że sam przed sobą stawia duże wymagania. Wyjawił też, że przez to stracił radość, a na skoczni pojawiały się kolejne błędy. I choć długo uważał, że poradzi sobie z tym sam, w końcu zdecydował się na współpracę z psychologiem, która pozwoliła mu uwolnić negatywne uczucia.

- Wcześniej nie mówiłem o swoich emocjach. Kłębiłem negatywne odczucia w środku, tkwiłem w tym sam. Po kilku zwykłych rozmowach z psychologiem od razu zmieniłem punkt widzenia. Inaczej patrzę teraz na skoki i na życie - nie "napalam" się tak mocno. Po treningach odłożyłem skoki trochę na bok i dzięki temu zacząłem normalnie funkcjonować - opowiadał.

Stękała znalazł się wśród powołanych skoczków na weekend Pucharu Świata w Klingenthal. Bardzo dobrze zaprezentował się na treningach, dwukrotnie zdecydowanie przekraczając 130. metr. W kwalifikacjach także nie zawiódł i w tak krótkim czasie dał oznaki tego, że jest w stanie rywalizować przynajmniej o punkty Pucharu Świata. A kto wie, być może nie długo znów o czołowe miejsca.

Początek sobotniego konkursu w Klingenthal o 16:00. Transmisja w TVN, Eurosporcie 1 oraz na Pilot WP.

Piotr Szarwark, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty