Żużel. Nowe fakty w sprawie nieobecności Lindgrena

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren
zdjęcie autora artykułu

Jeszcze w sobotę Fredrik Lindgren walczył w Grand Prix, a kilka godzin później wiedział już, że nie da rady wystartować w niedzielnym hicie PGE Ekstraligi. Zawodnik wysłał władzom Włókniarza zwolnienie lekarskie i opublikował oświadczenie.

Szwed wytłumaczył, że w ostatnich kilku tygodniach wróciły objawy duszności, z którymi walczył już rok temu i które mogą być powikłaniami po walce z long-covidem. Zawodnik oznajmił, że przerwa w startach może potrwać co najmniej kilka tygodni.

- Sprawa wygląda bardzo poważnie, bo zawodnik przyznał się w klubie, że w trakcie sobotniej rundy Grand Prix czuł się fatalnie i miał nawet wymiotować. Moim zdaniem to dobrze, że nie próbował na siłę startować, bo Włókniarz może stosować za niego zastępstwo zawodnika i wcale nie będzie stratny. Klub potrzebuje Fredrika Lindgrena, ale tylko gdy będzie w pełni sił. W pierwszym meczu koledzy znakomicie go zastąpili i myślę, że podobnie będzie w kolejnych spotkaniach - przyznaje były trener Włókniarza i bliski znajomy Lindgrena, Marek Cieślak.

Częstochowianin w niedzielę był na meczu zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa z Moje Bermudy Stalą Gorzów, a wcześniej miał okazję porozmawiać także z prezesem klubu Michałem Świącikiem. Doskonale zna też Lindgrena, bo przez lata wspólnie jeździli na rowerach, a Cieślak prowadził go we Włókniarzu jako trener przez trzy sezony.

ZOBACZ WIDEO Mariusz Staszewski: Odpalimy i jeszcze dopiszemy punkty do tabeli

Okazuje się jednak, że problemy ze zdrowiem to może być tylko jeden z powodów absencji. A żużlowiec mógł się obawiać kolejnych komentarzy w razie gorszego występu.

- Po ostatnim meczu w Grudziądzu, Fredka podszedł wraz z zespołem do sektora kibiców Włókniarza i został dość niemiło przyjęty. Fani obarczyli go winą za porażkę, a on to bardzo przeżył. Absolutnie nie twierdzę, że to jest powód nieobecności, ale to mogło pomóc w podjęciu ostatecznej decyzji o rezygnacji ze startów. Zawodnik nie czuł się na siłach, a wiedział, że na kolejny słaby występ już nie może sobie pozwolić. Włókniarz potrzebuje jednak Szweda w dobrej formie na play-off i wierzę, że tak to się zakończy - dodaje Cieślak.

Próbowaliśmy dodzwonić się do Michała Świącika, ale prezes klubu przebywa obecnie na walnym zgromadzeniu wspólników PGE Ekstraligi.

Czytaj więcej: Menedżer ostro o wpadce Falubazu Junior odpowiada na krytykę

Źródło artykułu: