Nadciągają mroczne czasy. Lepiej się przygotować

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Marta Półtorak
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Marta Półtorak
zdjęcie autora artykułu

- Czeka nas spowolnienie gospodarcze i to nie będzie krótki epizod - mówi Marta Półtorak, milionerka i była prezes klubu żużlowego z Rzeszowa. Ostrzega ona działaczy, by mieli to na uwadze, bo nadciągają mroczne czasy dla sportu.

Za nami rekordowy okres transferowy w PGE Ekstralidze. Tej jesieni na rynku pojawił się beniaminek w postaci Cellfast Wilków Krosno, który namieszał w stawce i zaczął oferować zawodnikom znacznie wyższe stawki. Do tego zarządzający rozgrywkami postanowili wycofać się z regulaminu finansowego, który wprowadzał maksymalne stawki w kontraktach, bo zastrzeżenia do niego miał UOKiK.

Część prezesów przypomina, że regulamin finansowy i tak był fikcją, bo działacze obchodzili go poprzez oferowanie dodatkowych umów sponsorskich. Nie były one jednak objęte procesem licencyjnym, przez co zawodnicy często mieli problem z wyegzekwowaniem obiecanych przelewów.

- Do tej pory niektórzy traktowali te dodatkowe rozliczenia po macoszemu, nie do końca musieli się z tego rozliczać. Niektórzy traktowali je jako szantaż. Albo jeździsz u nas, albo reszty nie otrzymujesz - zwracał uwagę w WP SportoweFakty Krzysztof Cegielski, były zawodnik i szef stowarzyszenia żużlowców "Metanol".

ZOBACZ Jego negocjacje z GKM-em były bardzo szybkie. Wszystko przez specyficzną sytuację

Kryzys w Polsce. Uderzy w kluby?

Regulamin finansowy został wprowadzony po to, by ograniczyć ryzyko bankructw wśród polskich klubów. Wprowadzenie wyższych kwot do kontraktów sprawić może, że w październiku 2023 roku, gdy przyjdzie do ich rozliczania i wydawania licencji na kolejny sezon, może pojawić się problem. Zwłaszcza że do Polski nadciąga recesja.

- Mamy inflację na poziomie niemal 18 proc., a 20 proc. jest w zasięgu. Czeka nas bardzo trudny rok, zwłaszcza w Polsce. Dostrzegam już w Europie objawy spowolnienia gospodarczego, nawet w Stanach Zjednoczonych. To nie będzie krótki epizod - powiedziała nam Marta Półtorak, właścicielka firmy Marma Polskie Folie, która przed laty działała w żużlu jako prezes i sponsor Stali Rzeszów.

Zdaniem Półtorak, Polska znalazła się w trudnej sytuacji, bo działania rządzących doprowadziły do osłabienia złotówki i wzrostu obsługi długu, a także nieufności zagranicznych inwestorów do naszego kraju. - Do tego nie najlepiej nam idzie odblokowywanie środków z KPO, bo rozmowy z Unią Europejską utknęły w martwym punkcie. Na razie nie mamy co liczyć na pieniądze z KPO, a inwestorzy o tym wiedzą. Dlatego firmy muszą się dobrze przygotować na najbliższe miesiące. Każdą złotówkę trzeba dobrze zobaczyć, zanim się ją wyda, a to może uderzyć w sport - stwierdziła przedsiębiorczyni z Podkarpacia.

- Obserwuję to, co dzieje się w gospodarce. Spektakularnych upadków firm jeszcze nie ma, ale koncerny zaczynają zwalniać pracowników. Małe biznesy też upadają. Dostrzegam to choćby w Rzeszowie, gdzie z powodu rosnących kosztów energii zamykają się piekarnie, restauracje. To jest naturalne, że pieniędzy na sport będzie mniej - dodała Półtorak, która zarządza m.in. galerią handlową w stolicy Podkarpacia.

Kibic wybierze telewizor zamiast stadionu?

Działacze żużlowi znaleźli się w trudnej sytuacji. Galopująca inflacja oraz wzrost kosztów po ich stronie wymusza na nich podniesienie cen biletów przed sezonem 2023. Równocześnie spora część kibiców dysponować będzie mniejszym budżetem. To może przełożyć się na spadek frekwencji i mniejsze wpływy do klubowej kasy, przed czym ostrzega Półtorak.

- Wierni kibice będą przychodzić, ale ryzyko istnieje. Wiele zależy od tego, jak głęboki kryzys nas ostatecznie dotknie. Jeśli rodzic będzie miał do wyboru kupno biletu na mecz albo zeszytu dla dziecka, to oczywiste, że wybierze to drugie. Spotkanie zawsze może obejrzeć w telewizji - oceniła była działacz z Rzeszowa.

Część firm w Polsce już została dotknięta podwyżkami cen prądu czy opału. Początek 2023 roku może przynieść kolejne hiobowe informacje. Półtorak zdradza, że jej firma jest zabezpieczona energetycznie na najbliższe dwa lata. - Podwyżka cen jakaś jest, ale staramy się zabezpieczyć produkcję, tak aby firma mogła funkcjonować normalnie - zdradziła.

Czy kryzys uderzy w frekwencję na polskich stadionach?
Czy kryzys uderzy w frekwencję na polskich stadionach?

Półtorak obawia się jednak sytuacji, w której wskutek kryzysu energetycznego i szantażu Władimira Putina w Polsce zacznie brakować energii. - Ceny energii to jedno, jej dostępność to drugie. Jeśli jej zabraknie, to trzeba będzie wyłączyć piece czy fabryki, bo mając do wyboru dostarczanie prądu do szpitala albo do firmy, wybór jest oczywisty. Tymczasem wystarczy wyłączyć gdzieś jeden element po drodze, by wpłynęło to na łańcuch dostaw i produkcję - powiedziała była prezes Stali Rzeszów.

Zdaniem Półtorak, rok 2023 jawi się jako wielki test - dla naszego państwa, ale i działaczy sportowych. - To będzie rok, który nie będzie nas rozpieszczał. Szybko uzyskamy odpowiedź, jak przygotowaliśmy się do niego jako państwo. Czy zdamy ten egzamin? W przeszłości mieliśmy już kryzysy, ale to były bardziej sinusoidy. Teraz ma on mieć bardziej gwałtowny charakter, jak odcięcie tlenu. Oby fachowcy się mylili - stwierdziła z nadzieją w głosie Półtorak.

- Jednym z powodów tego kryzysu jest wojna w Ukrainie, ale mści się na nas również pandemia koronawirusa, bo państwa masowo dodrukowały pieniądze w tym okresie. Gospodarka tego nie lubi, czego mamy teraz bolesny dowód - podsumowała.

Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty

Czytaj także: Stelmet Falubaz dobrze to przemyślał. Pokerowa zagrywka Legenda ostro o zaskakującym ultimatum 17-latka

Źródło artykułu: