Żużel. Mecz perfekcyjny. Tak osłabiona Unia zmiażdżyła GKM i pokazała, że jest poza zasięgiem

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: juniorzy Fogo Unii: Bartosz Smektała (kask biały) i Dominik Kubera (kask żółty)
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: juniorzy Fogo Unii: Bartosz Smektała (kask biały) i Dominik Kubera (kask żółty)
zdjęcie autora artykułu

W sezonie 2018 przewaga Fogo Unii nad resztą drużyn PGE Ekstraligi zaznaczyła się bardzo wyraźnie. Leszczynianie kontynuowali zdobywanie mistrzostw. W pierwszej części tamtej kampanii pokazali swoją moc w Grudziądzu, gdzie zmiażdżyli GKM.

Tego typu spotkania nie zdarzają się często. Atut własnego toru bywa niekiedy przeceniany, może nawet trochę mitologizowany, ale z drugiej strony też nie można powiedzieć, że nie ma znaczenia. Po wejściu GKM-u do PGE Ekstraligi zagadką stał się jego owal, uznawany za specyficzny. Będący jeszcze przed przebudową sprawiał niektórym zawodnikom i zespołom przyjezdnym niemałe trudności. Dość powiedzieć, że gorzowska Stal, wszak niemal co roku walcząca o medal, nie potrafiła wygrać na nim sześciu kolejnych meczów.

W kwietniu 2018 roku do Grudziądza przyjechał drużynowy mistrz Polski z Leszna i pokazał, że tamtejszy "beton" nie musi być dla niego kłopotliwy. Sezon wcześniej Fogo Unia sięgnęła po złoty medal po tym, jak znakomicie przygotowała się na fazę play-off, do której przystępowała dopiero z czwartej pozycji. Na szczycie Byki utrzymały się aż do 2020 roku, ale już te trzy kolejne zwycięskie kampanie to ich dominacja i niezostawianie nic przypadkowi. Media zaczęły określać je jako tzw. hydrę. Porażki przytrafiały się im sporadycznie, były nie do pokonania u siebie.

We wspominanym przez nasz portal starciu z GKM-em drużyna prowadzona przez Piotra Barona pokazała dobitnie, że jest najmocniejsza i że jej panowanie w lidze polskiej zaczynać nie podlegać dyskusjom. W Grudziądzu przejechała się po gospodarzach niczym walec. To była demolka w najczystszej postaci. Zawody zakończyły się bowiem wygraną gości z Wielkopolski różnicą aż 34 punktów (62:28)!

Sam wynik to jedno, wrażenia wizualne drugie, ale o tym, jak Fogo Unia pozbawiła złudzeń GKM, świadczy fakt, że grudziądzanie nie wygrali żadnego biegu drużynowo. Coś takiego zdarzyło się im pierwszy raz, odkąd zawitali na ekstraligowe salony i do tej pory ostatni. Niełatwo więc o większe poczucie bycia zmiażdżonym na własnym terenie. Na terenie, na którym przecież jeszcze w 2017 roku przyjezdni z Leszna przegrali po niemrawej jeździe 40:48.    [b]ZOBACZ WIDEO: Rewelacyjne informacje od Hansena! Zdradził, kiedy wsiądzie na motocykl

[/b]

Przed niespełna sześcioma laty siła i możliwości obrońców tytułu zostały uwypuklone tym bardziej że na stadion przy Hallera przyjechali oni... osłabieni. W ich szeregach zabrakło kontuzjowanego kapitana Piotra Pawlickiego i pod numerem drugim do programu zawodów wstawiony został Tymoteusz Picz. Unia nie miała też wpisanego zawodnika pod "ósemką", więc całe zawody jechała w sześciu. Inna ciekawostka to taka, że pomimo tego, że zdeklasowała GKM, indywidualnie nikt nie wykręcił po jej stronie kompletu, nawet płatnego, czyli liczonego z bonusami. Blisko tego był rewelacyjny Brady Kurtz, który tajników grudziądzkiego toru - jak sam przyznawał - uczył się, oglądając go na platformie YouTube.

Dodajmy, że w ówczesnym sezonie ekipa z Leszna wygrała rundę zasadniczą z przewagą ośmiu punktów nad Stalą, którą potem pokonała w finałowym dwumeczu w play-off. Jej przewaga nad resztą stawki była bezdyskusyjna, a przecież niemniejsza była też w latach 2019-2020. Po prostu Fogo Unia była wtedy poza zasięgiem.

Wyniki meczu:

MRGARDEN GKM Grudziądz - 28 9. Kai Huckenbeck - 0 (0,-,-,0) 10. Antonio Lindbaeck - 5 (3,1,1,0,-) 11. Krzysztof Buczkowski - 1 (1,w,0,-,-) 12. Artiom Łaguta - 8 (0,3,0,2,3,0) 13. Przemysław Pawlicki - 10 (2,3,w,2,2,1) 14. Dawid Wawrzyniak - 0 (0,0,d) 15. Kamil Wieczorek - 2 (1,0,1) 16. Krystian Pieszczek - 2 (0,2,0)

Fogo Unia Leszno - 62 1. Jarosław Hampel - 7+1 (1*,1,3,1,1) 2. Tymoteusz Picz - ns 3. Brady Kurtz - 12+2 (2*,2,2*,3,3) 4. Janusz Kołodziej - 11+2 (3,1*,3,2,2*) 5. Emil Sajfutdinow - 9+1 (1,3,1,1*,3) 6. Dominik Kubera - 10+2 (2*,2,2*,1,3) 7. Bartosz Smektała - 13+1 (2,3,3,2*,3)

Bieg po biegu: 1. (70,31) Lindbaeck, Smektała, Hampel, Huckenbeck - 3:3 - (3:3) 2. (69,97) Smektała, Kubera, Wieczorek, Wawrzyniak - 1:5 - (4:8) 3. (71,37) Kołodziej, Kurtz, Buczkowski, Łaguta - 1:5 - (5:13) 4. (70,19) Smektała, Pawlicki, Sajfutdinow, Wieczorek - 2:4 - (7:17) 5. (69,58) Łaguta, Kubera, Hampel, Buczkowski (w/u) - 3:3 - (10:20) 6. (70,13) Pawlicki, Kurtz, Kołodziej, Wawrzyniak - 3:3 - (13:23) 7. (69,19) Sajfutdinow, Kubera, Lindbaeck, Pieszczek - 1:5 - (14:28) 8. (70,47) Hampel, Smektała, Wieczorek, Pawlicki (w/u) - 1:5 - (15:33) 9. (69,39) Kołodziej, Kurtz, Lindbaeck, Łaguta - 1:5 - (16:38) 10. (69,33) Smektała, Łaguta, Sajfutdinow, Buczkowski - 2:4 - (18:42) 11. (71,46) Kurtz, Pawlicki, Kubera, Lindbaeck - 2:4 - (20:46) 12. (71,20) Kubera, Pieszczek, Hampel, Wawrzyniak (d/4) - 2:4 - (22:50) 13. (68,93) Łaguta, Kołodziej, Sajfutdinow, Huckenbeck - 3:3 - (25:53) 14. (70,04) Sajfutdinow, Pawlicki, Hampel, Pieszczek - 2:4 - (27:57) 15. (70,15) Kurtz, Kołodziej, Pawlicki, Łaguta - 1:5 - (28:62)

Sędzia: Michał Sasień Komisarz toru: Krzysztof Guz Frekwencja: ok. 6 000 widzów NCD: 68,93 s. - uzyskał Artiom Łaguta (GKM) w 13. biegu.

CZYTAJ WIĘCEJ: Gniezno oszalało z radości. Chwilę wcześniej serca zabiły mocniej Wieloletnia podpora ROW-u wyleczona z żużla. Jazdy uczył się, podglądając Wyglendę

Źródło artykułu: WP SportoweFakty