Żużel. Przedpełski jak feniks z popiołów. Eksperci nie mieli racji

Byli tacy, którzy sugerowali mu przerwę w karierze. Inni twierdzili, że jego czas w PGE Ekstralidze już minął. Paweł Przedpełski w ubiegły weekend zamknął usta hejterom. Zawodnikowi KS Apatora Toruń pozostaje życzyć, by utrzymał formę na dłużej.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Paweł Przedpełski WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Paweł Przedpełski
Pod koniec kwietnia Paweł Przedpełski nie zdobył ani jednego punktu w wyjazdowym meczu w Lublinie. W starciu z aktualnym mistrzem kraju wyglądał jak dziecko we mgle. - To jest bardzo fajny chłopak, w Częstochowie miał mecze gorsze czy lepsze. Jednakże uważam, po tym co widzę, że on już teraz powinien zrobić sobie przerwę od żużla - mówił później trener Marek Cieślak w Canal+ Sport.

Również i na łamach WP SportoweFakty zwracałem uwagę na to, że 28-latek jest cieniem samego siebie. "Niekoniecznie zawodnikowi KS Apatora Toruń pomoże odpoczynek od ekstraligowego ścigania" - pisałem przed tygodniem i nie wierzyłem w to, że u wychowanka toruńskich "Aniołów" szybko dojdzie do jakiegoś przełomu.

Trudno bowiem o nagłą poprawę formy, gdy dostaje się jeden, dwa wyścigi w meczu, kończy się je daleko za resztą stawki i resztę meczu ogląda z parku maszyn. Tymczasem w piątek Przedpełski zaskoczył wszystkich. Przeciwko Betard Sparcie Wrocław pojechał jak za najlepszych lat i znów stanowił mocny punkt drużyny na Motoarenie.

ZOBACZ WIDEO: Po tych słowach Dudka rozpętała się burza. "Jestem chwytliwym tematem"

Chociaż za efektowne zwycięstwo nad wrocławską drużyną (52:38) na brawa zasłużyli praktycznie wszyscy zawodnicy KS Apatora Toruń, a Patryk Dudek czy Robert Lambert zdobyli więcej punktów, to jednak Paweł Przedpełski zasłużył na miano bohatera weekendu. Za to, że zamknął usta krytykom i hejterom, że wrócił na dawny poziom, że odrodził się jak feniks z popiołów.

Przedpełski poczuł w ostatni piątek ogromną ulgę, co było widać po jego ostatnim wyścigu, kiedy to autentycznie cieszył się z wygranego wyścigu i w efekcie zdobycia "dwucyfrówki". Trochę czasu już minęł od momentu, kiedy przy jego nazwisku pojawiła się tak efektowna zdobycz. Dlatego też zawodnik toruńskiego KS Apatora dawno nie przeżywał tak radosnych chwil. Teraz pozostaje mu życzyć, aby utrzymał ten poziom w kolejnych tygodniach, tak co by krytycy nie musieli mówić, że jedna jaskółka wiosny nie czyni.

To nie jest tak, że dziennikarze, eksperci i kibice uwzięli się na Przedpełskiego. Prawdą jest, że jego ostatnie występy były poniżej pewnego poziomu. Trener Cieślak wypowiadając się o przerwie od startów, raczej chciał dobrze. 28-latkowi nie można odmówić chęci zwycięstw, ale ostatnimi czasy jego średnia biegowa sukcesywnie spadała - 1,909 (2021), 1,667 (2022) i 1,506 (2023).

Po piątkowym meczu spotkaniu średnia Przedpełskiego w sezonie 2024 wynosi ledwie 1,000. To pokazuje, jak duży regres zaliczył on we wcześniejszych meczach. Jeśli jednak zawodnik KS Apatora Toruń zacznie punktować na takim poziomie, jak przeciwko Betard Sparcie Wrocław, to szybko nawiąże do najlepszych lat swojej kariery. Wtedy też nikt nie będzie go wysyłał na obowiązkowy urlop.

- Już więcej nie będę gadał, żeby przestał jeździć na jakiś czas. Mogę tylko pogratulować, że się pozbierał i pojechał świetny mecz - stwierdził trener Cieślak w niedzielę, komentując "odrodzenie" Przedpełskiego. Brawa dla doświadczonego szkoleniowca, że potrafił pokajać się przed kamerami.

Czytaj także:
Kolejne kłopoty Fogo Unii Leszno? Będzie specjalne postępowanie
"Po raz kolejny się na tym przejechałem". Pawlicki wie, gdzie popełnił błąd

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Czy jesteś zaskoczony przebudzeniem Pawła Przedpełskiego w ostatnim meczu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×