Niemoc Taia Woffindena w Grand Prix. Jeden bieg i wyrówna "rekord" Marka Lorama

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Tai Woffinden
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Tai Woffinden
zdjęcie autora artykułu

Dwa turnieje, jedenaście biegów i ani jednej wygranej. Tai Woffinden nieudanie rozpoczął marsz po obronę mistrzowskiego tytułu w Grand Prix. Jak na razie idzie tropem rodaka, Marka Lorama, który w 2001 roku także długo czekał na trójkę.

W tym artykule dowiesz się o:

W Warszawie i Krsko Tai Woffinden wziął udział w jedenastu wyścigach. Nie wygrał żadnego, co jest dla niego ogromnym rozczarowaniem. W końcu jest obrońcą tytułu i trzykrotnym indywidualnym mistrzem świata. Przed sezonem z rozbrajającą szczerością informował zresztą, że interesuje go kolejne złoto i pierwsza obroniona korona. Woffinden zamierza dogonić w przyszłości Tony'ego Rickardssona i Ivana Maugera, sześciokrotnych czempionów.

CZYTAJ WIĘCEJ: Władysław Komarnicki: Zmarzlik wygrał w stylu Golloba ze szczytu kariery

Tymczasem w Polsce Brytyjczyk nie wszedł w ogóle do półfinału, w Słowenii to mu się udało, lecz też nie miał na koncie choćby jednej trójki. Seria trwa więc 11 startów bez zwycięstwa, co sprawia, że jeśli w najbliższych zawodach w czeskiej Pradze (15 czerwca) Woffinden nie wygra w pierwszej próbie, wyrówna osiemnastoletni "rekord" należący do rodaka, Marka Lorama.

Urodzony na Malcie jeden z najwaleczniejszych zawodników w historii żużla niespodziewanie sięgnął po koronę w 2000 roku i to nie wygrywając żadnej z sześciu imprez. Loram był jednak mistrzem zasłużonym, bo wysoki i równy poziom utrzymywał przez cały cykl, a w tej formule to jest kluczem do sukcesu. W nowym sezonie radził sobie już mniej efektywnie i na biegowy triumf czekał aż 12 biegów i do czwartego turnieju. Dodajmy, że wówczas system zawodów był dla zawodników bezlitosny, tj. złożony z eliminatorów (możliwe były dwa starty i koniec ścigania). Dlatego swój dwunasty bieg Brytyjczyk odjechał dopiero w czwartej rundzie.

ZOBACZ WIDEO Częstochowa jest gotowa na Drabika. Zawodnik ma otwarte drzwi do jazdy we Włókniarzu

Co ciekawe, dla Woffindena tegoroczna niemoc nie jest specjalną nowością. W 2014 roku przełamał się dopiero w dziesiątej gonitwie (drugich zawodach) i również niemrawo rozpoczął walkę o obronę mistrzostwa. Ostatnio zresztą złoci medaliści z roku poprzedniego przynajmniej z początku nie mają abonamentu na wygrywanie. W końcu w ubiegłorocznej edycji Jason Doyle czekał na zwycięstwo do dziewiątego startu.

W czym tkwi problem Woffindena? W Warszawie notorycznie przegrywał starty i nie mógł zbyt wiele zdziałać na dystansie. W Krsko problemy miał podobne, na dodatek przed zawodami (a także ligą w piątek) walczył z dolegliwościami żołądkowymi. Inna kwestia to brak jazdy w piątkowych kwalifikacjach w przypadku obu turniejów. Trudno jednak brać to za usprawiedliwienie, skoro tego samo doświadczył Bartosz Zmarzlik, a przecież Polak w Słowenii wygrał w wielkim stylu i jest liderem klasyfikacji.

CZYTAJ WIĘCEJ: Patryk Dudek stracił podium przez błąd sędziego. "Czuję się nieco oszukany"

Jako ciekawostkę można dodać fakt, że w erze Grand Prix żaden z medalistów z poprzedniego sezonu nie miał takiej passy jak właśnie Loram i Woffinden. Z kolei w latach 2002-2012 każdy kolejny obrońca korony od razu w pierwszym biegu nowego sezonu inkasował trzy punkty.

Mistrzowie najdłużej czekający na biegową wygraną w Grand Prix:

Indywidualny mistrz świata Kraj Sezon Który bieg wygrany? W którym turnieju?
Mark LoramWielka Brytania200112.4.
Tai WoffindenWielka Brytania2019TRWA (dotąd 11 bez)TRWA (najszybciej w 3.)
Tai WoffindenWielka Brytania201410.2.
Jason DoyleAustralia20189.2.
Greg HancockUSA19987.2.
Tony RickardssonSzwecja20006.2.
Greg HancockUSA20156.2.
Chris HolderAustralia20134.1.
Źródło artykułu: