Żużel. Antoni Skupień w trakcie swojej kariery był prawdziwym dżentelmenem

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kamil Nowacki, Kacper Woryna
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kamil Nowacki, Kacper Woryna
zdjęcie autora artykułu

Chociaż wielu uważa, że swojego talentu nigdy nie wykorzystał w stu procentach, to w Rybniku zawsze był uwielbiany. Antoni Skupień po karierze zawodniczej został trenerem, a obecnie zajmuje się młodzieżą rybnickiej szkółki oraz Rybek Rybnik.

Początek przygody Antoniego Skupnia z żużlem nie był najłatwiejszy. W wieku siedemnastu lat brał udział w wypadku, który mógł przekreślić, jego przyszłą karierę, lecz nie z powodu kontuzji, a z powodu zakazu uprawiania „czarnego sportu”. - Na trzecim treningu miałem wypadek i matka powiedziała koniec - wyznał w rozmowie z Rybnickim Magazynem Żużlowym.

Ten moment mógł spowodować, że jedna z legend rybnickiego żużla mogłaby nigdy nie zaistnieć. Ten jednak nie zamierzał sprzeciwiać się decyzji i postanowił przeczekać rok. Czekałem do osiemnastego roku życia, aż mogłem podejmować już sam decyzję - dodał czterokrotny medalista Drużynowych Mistrzostw Polski.

W trakcie kariery był uznawany za torowego dżentelmena. Swoim rywalom zawsze zostawiał miejsce na torze, za co często zbierał od nich pochwały. - Jak ktoś był szybszy, to po prostu się mu robiło miejsce, albo w delikatny sposób się go ściskało w stronę bandy, żeby popuścił, ale żeby tak po chamsku wjechać to raczej nie bardzo - przyznał trzykrotny medalista MPPK.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Wiktor Kułakow to zawodnik na PGE Ekstraligę. Trener Apatora Toruń nie ma wątpliwości

W dzisiejszych czasach dużo mówi się o coraz rzadszej jeździe parowej w trakcie biegu. Wielu zawodników skupia się na sobie i na tym, aby dojechać jako pierwszy do mety. Ten element żużlowego rzemiosła był za to jedną z mocniejszych stron starszego z braci Skupniów, który uważa, że do tego potrzeba jednej, najważniejszej rzeczy - W parze się jeździło z każdym dobrze, tylko ten drugi kolega musiał chcieć jeździć w parze - powiedział 62-latek.

Po czasach dominacji w latach 60. i trochę słabszym, ale nadal w czołówce krajowej następnym dziesięcioleciu, przyszedł kryzys sportowy w latach 80. Drużyna z Rybnika, po ostatnim medalu w 1980 r. nie potrafiła przez kilka sezonów zdobyć żadnego krążku DMP. Ówczesny prezes miał jednak swoje sposoby na zmotywowanie zawodników.

- W tych czasach byliśmy oddelegowani z kopalni i było tak, że jeżeli się parę meczów przegrało, to prezes przyszedł na zebranie i powiedział, że jeżeli następny mecz nie będzie wygrany, to jutro jesteśmy wszyscy na kopalni na dole. Na pewno to działało - zakończył trener rybnickiej szkółki.

Czytaj także: Żużel. Jak miałaby wyglądać powiększona II liga? Piotr Szymański zdradził szczegóły Żużel. Czas na nową jakość! One Sport weźmie pod swoje skrzydła eWinner 1. Ligę i 2. Ligę Żużlową

Źródło artykułu: