Jak Legia z Lechem. Obok tych derbów nie można przejść obojętnie

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak / Kibice w Zielonej Górze
WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak / Kibice w Zielonej Górze
zdjęcie autora artykułu

Fani futbolu w Polsce mają potyczki Legii Warszawa z Lechem Poznań, a kibice żużla żyją derbami lubuskimi. Starcia Falubazu Zielona Góra i Stali Gorzów obfitują w nadmiar emocji. Nie zawsze pozytywnych.

Niemal w każdej dyscyplinie znajdziemy pojedynki, w których zwycięstwo smakuje inaczej niż w przypadku pozostałych spotkań. W których chodzi o coś więcej niż tylko rywalizację sportową. W futbolu miana klasyku doczekały się starcia Legii Warszawa z Lechem Poznań, w piłce ręcznej mianem świętej wojny określa się mecze Łomża Vive Kielce z Orlen Wisłą Płock, a w żużlu mamy derby lubuskie - konfrontacje Moje Bermudy Stali Gorzów i Marwis.pl Falubazu Zielona Góra.

Gorzów Wlkp. i Zieloną Górę łączy nieco ponad 100 kilometrów. W obu miastach funkcjonują żarty o budynkach mających co najwyżej trzy piętra. Dlaczego? Bo z czwartego widać już "rywala". W takiej atmosferze wychowywani są fani obu ekip żużlowych. Dlatego nie powinno dziwić, że nie ma między nimi miłości. I nigdy nie będzie.

Na trybunach nie ma nudy

Do historii derbów gorzowsko-zielonogórskich przejdzie to, co wydarzyło się w roku 2009, gdy fani Falubazu przedostali się na sektory kibiców zajmowanych przez gospodarzy. Rozwiesili wtedy ogromną sektorówkę z napisem "Tylko Falubaz". Miejscowi prezentowali ją z dumą, będąc przekonani, że mają do czynienia z elementem oprawy przygotowanym przez gorzowian. Nic bardziej mylnego.

ZOBACZ WIDEO To pięta achillesowa cyklu Grand Prix. Potrzeba reformy!

Zielonogórzanie rozegrali wtedy całą sytuację po mistrzowsku. Ubrali się w barwy wrogiego klubu i dotarli na sektor Stali, przeklinając Falubaz. Miejscowym przekazali sektorówkę i powiedzieli, że to baner obrażający rywala zza miedzy, który należy rozwiesić po trzecim biegu. Gorzowianie uwierzyli i zastosowali się do instrukcji, czym wystawili się na pośmiewisko.

Nie był to jednak jedyny kreatywny i kontrowersyjny pomysł kibiców Falubazu. "W lewej ręce flaszka, w prawej nóż. Katarzyna Jancarz. Edka nie ma już" - takiej treści transparent wywieszono przy okazji spotkania w roku 2012. Nawiązywał on do tragicznej śmierci legendy Stali - Edwarda Jancarza. Znakomity żużlowiec został zamordowany przez żonę podczas awantury domowej.

W tym przypadku PGE Ekstraliga uznała, że przekroczono pewną linię i klub musiał liczyć się z konsekwencjami. Za zachowanie swoich fanów otrzymał karę 60 tys. zł.

Skandale i emocje poza torem

W tym samym sezonie, gdy kibice Falubazu wywieszali kontrowersyjny transparent, doszło do fatalnego wypadku Lee Richardsona, który stracił życie na torze we Wrocławiu podczas spotkania ligowego. Pech chciał, że 13 maja 2012 roku rozgrywano akurat derbowe spotkanie Stali i Falubazu.

Richardson w przeszłości reprezentował ekipę z Zielonej Góry, która tego dnia nie była najlepiej dysponowana. Po informacji o śmierci Brytyjczyka goście nie chcieli kontynuowania zawodów. Sędzia postanowił jednak inaczej, aż w końcu żużlowcy Falubazu przestali wyjeżdżać pod taśmę.

- Mecz będzie kontynuowany. Państwo będziecie go oglądać, ale ten mecz nie będzie miał komentarza Krzysztofa Cegielskiego i Rafała Darżynkiewicza. To jest nasz hołd dla Lee Richardsona. Bądźmy ludzcy i zrozummy tragedię. Jeśli ktoś chce jechać, niech jedzie. My tego meczu komentować nie będziemy - padło z ust Rafała Darżynkiewicza i Krzysztofa Cegielskiego podczas transmisji w TVP Sport.

Mecz finalnie przerwano po dziesiątej gonitwie w atmosferze skandalu. Stal wygrała 44:21, wynik zaliczono. - To, co się stało, to jest wstyd. Straszny wstyd - mówił wtedy Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry. Działacze obu klubów wiedzieli bowiem o śmierci Richardsona już przed pierwszym wyścigiem. Nawoływania do przerwania spotkania pojawiły się dopiero w momencie, gdy wynik przestał układać się po myśli Falubazu.

Z samolotu na tor

Derby ziemi lubuskiej to też piękne pojedynki na torze i niezapomniane historie. Takie jak ta Darcy'ego Warda, który w roku 2015 nie zdążył na samolot z Wielkiej Brytanii do Polski. Australijczyk, gdy zorientował się, że zamknięto bramki na lotnisku, oferował nawet jednej z pracownic 10 tys. euro za zatrzymanie samolotu. Nie udało się.

- Ta kobieta zadzwoniła do pilota tego samolotu, ale odpowiedział, że nie ma takiej opcji - przypominał ostatnio Ward w programie "This is speedway".

Australijczyk chciał polecieć do Polski prywatnym samolotem, a lot miał go kosztować "tylko" 11 tys. euro. Gdy sprawę załatwiono, menedżer Jacek Frątczak znalazł mu połączenie lotnicze z Londynu do Berlina. Pojawił się jednak problem związany z tym, czy Ward zdąży na czas na stadion w Gorzowie Wlkp.

- W Gorzowie wylądowaliśmy na trawiastym pasie. Natychmiast podjechało do nas Porsche z napędem na cztery koła. W samochodzie zakładałem swój kevlar. Co więcej, w Gorzowie opóźnili spotkanie, bo Jacek Frątczak złożył protest. Sprawdzał gaźnik dwa razy. Kompletnie bez sensu, ale zrobili to, żeby opóźnić początek meczu - dodawał Ward.

Opóźnienie meczu poprzez zagrywki regulaminowe dało pożądany efekt. Australijczyk dotarł na czas. Przebierał się jeszcze w busie, w parku maszyn podpisał wymagane dokumenty i wskoczył na przygotowany wcześniej motocykl. Bez jakiegokolwiek przygotowania. Wygrał wyścig, pokonał na dystansie Zmarzlika. W całym spotkaniu zgarnął 20 punktów na 21 możliwych. To był jeden z lepszych występów w jego karierze. Falubaz jednak przegrał 42:48.

O prym w województwie

Rywalizacja drużyn i kibiców nakręcana była sukcesami Falubazu i Stali. Jeszcze kilkanaście lat temu oba ośrodki żużlowe przeżywały gorsze chwile, zanotowały spadek do I ligi. To już jednak przeszłość. Zielonogórzan na nogi postawił prezes Robert Dowhan, gorzowian - Władysław Komarnicki. Dla obu sukces w sporcie żużlowym był trampoliną do kariery w polityce. Obecnie obaj reprezentują region w Senacie RP.

Zielona Góra jest największym miastem województwa lubuskiego, stąd też spora część mieszkańców nie rozumie, dlaczego to Gorzów Wielkopolski jest siedzibą wojewody lubuskiego. Tym bardziej że w Grodzie Bachusa urzęduje sejmik wojewódzki i marszałek województwa. To kolejny element "walki", która przekłada się później na tor.

Falubaz był mistrzem kraju siedmiokrotnie, Stal świętowała tytuł dziewięciokrotnie. Ostatnie lata są bardziej udane dla gorzowian, a wszystko za sprawą wybuchu talentu Bartosza Zmarzlika. Już teraz o obecnym okresie w historii klubu mówi się "era Zmarzlika". Stal jest niemal pewna jazdy w play-offach i walki o medale w tym roku, Falubaz - musi drżeć o przetrwanie i utrzymanie w PGE Ekstralidze.

Jednak zielonogórzanie też mają swojego lidera - Patryk Dudek nie tak dawno był wicemistrzem świata, a skalą talentu może się również z Bartoszem Zmarzlikiem. Obaj mają na swoim koncie też tytuł mistrza świata juniorów. Od pewnego czasu Dudek stopniowo popada jednak w przeciętność, a ewentualny spadek zielonogórzan z elity może przesądzić o tym, że po raz pierwszy w karierze zmieni on pracodawcę.

Czytaj także: Prezydent Leszna nie wytrzymał i uderzył w prezesa PGE Ekstraligi Mistrz Polski znów ukarany. Nie było litości!

Źródło artykułu: