W stolicy zabrakło prądu, ale dali radę. Mecz Legii Warszawa z przygodami

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Grzegorz Kamiński
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Grzegorz Kamiński
zdjęcie autora artykułu

Emocje związane z FIBA Europe Cup wróciły do stolicy. Legia Warszawa w pierwszym meczu przed własną publicznością pokonała Szolnoki Olajbanyasz 83:66. Niespodziewane emocje pojawiły się w przerwie spotkania.

Dwa mecze i dwa zwycięstwa - tak podopieczni Wojciecha Kamińskiego powrócili do FIBA Europe Cup. "W domu" wygrali pewnie, a triumf nie był nawet przez moment zagrożony.

W pierwszej połowie Legia grała kapitalnie przede wszystkim w ofensywie - zdobyła w niej 56 punktów i wykorzystała aż 9 z 12 rzutów z dystansu.

Takiego huraganu nie wytrzymał... prąd na hali w Bemowie. Zgasło światło i tablice wyników, a przerwa zamiast 15 minut trwała kilkadziesiąt.

Usterek do końca nie udało się naprawić, ale grę w końcu wznowiono. I dało się zauważyć, że tak długa przerwa wybiła ekipy z uderzenia. Tempo nie było już takie same, skuteczność mocno spadła, ale jedno pozostawało niezmienne - to Legia dyktowała warunki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał najpiękniejszej golfistki na świecie!

Gdy tylko rywale nieco się zbliżyli, dwie arcyważne "trójki" pod rząd trafił wracający do gry Benjamin Didier-Urbaniak stopując zapędy przyjezdnych.

Patrząc w statystyki, to Legia po prostu nie mogła przegrać. Miała dwa razy więcej asyst (24:12), zdominowała walkę na tablicach (39:24) i prowadziła przez prawie 35 minut spotkania - najwyżej różnicą nawet 21 "oczek".

18 punktów dla triumfatorów zaliczył Muhammad-Ali Abdur-Rahkman, a po 14 dodali Raymond Cowels i Grzegorz Kulka. Ten drugi jest ostatnio w bardzo wysokiej dyspozycji, a w jego linijce statystycznej pojawiło się jeszcze 7 zbiórek i 3 asysty.

Legia po dwóch seriach gier jest liderem swojej grupy. W kolejnym spotkaniu, które odbędzie się 27 października, ekipa trenera Kamińskiego podejmie we własnej hali FC Porto.

Legia Warszawa - Szolnoki Olajbanyasz 83:66 (27:20, 29:16, 13:17, 14:13)

Legia: Muhammad-Ali Abdur-Rahkman 18, Raymond Cowels 14, Grzegorz Kulka 14, Łukasz Koszarek 10, Grzegorz Kamiński 8, Adam Kemp 7, Beniamin Didier-Urbaniak 6, Jure Skifić 4, Dariusz Wyka 2, Szymon Kołakowski 0, Jakub Sadowski 0.

Szolnoki: Roko Badzim 15, Markeith Cummings 14, Marijan Cakarun 12, Roko Rogić 9, Bojan Subotic 8, Mate Pongo 5, Peter Kovacs 3, Peter Zsiros 0, Samuel Taiwo 0, Gabor Rudner 0.

# Drużyna M Pkt. W P + -
1 Legia Warszawa 6 12 6 0 462 410
2 CSM CSU Oradea 6 9 3 3 417 412
3 FC Porto 6 8 2 4 415 432
4 Szolnoki Olajbanyasz 6 7 1 5 411 451

Zobacz także: Zadanie wykonane. Bigby-Williams podeptał rywali Anwilu Patrzyły i nie były w stanie zareagować. Seria, która załatwiła mecz

Źródło artykułu: